Szefowie koncernów naftowych próbują wycisnąć jak najwięcej zasobów z istniejących złóż i znaleźć dodatkowe źródła ropy, licząc, że dalszy wzrost cen surowca pomoże sfinansować przyszły rozwój.
„Trudno sobie wyobrazić, by świat wrócił do poziomu 50-60 dolarów za baryłkę ropy", powiedział prezes ConocoPhilips, Ryan Lance, podczas konferencji branżowej Norway's Offshore Northern Seas, która odbyła się na zachodnim wybrzeżu tego kraju.
Cena ropy systematycznie oscyluje wokół ponad 100 dolarów za baryłkę i Lance należy do tych przedstawicieli branży, którzy liczą, że może ona jeszcze wzrosnąć mimo nowych źródeł podaży, takich jak złoża łupkowe w USA.
„Z pewnością produkty płynne, które pojawiły się wraz z rewolucją łupkową w Ameryce Północnej zaczynają odgrywać swoją rolę", powiedział Lance. „Jest zbyt wcześnie by stwierdzić, jak duży będzie to miało wpływ na globalne ceny ropy, ale patrząc w przyszłość, w perspektywie 30, 40, 50 lat, popyt powinien znacząco wzrosnąć".
Prezes Statoil ASA, Helge Lund, powiedział, że norweski gigant naftowy tworzy swoje scenariusze biznesowe zakładając, że ceny ropy pozostaną wysokie.