Eksperci pytani o wskazówki, jak założyć stację paliw, radzą: jeszcze raz przemyśl, czy w ogóle się za to zabierać. – Złote czasy dla właścicieli stacji minęły jakieś trzy lata temu. Wtedy marże detaliczne na benzynie i oleju napędowym zaczęły drastycznie spadać. Dziś nie da się z tego biznesu wyżyć, o ile nie prowadzi się także pobocznej działalności – twierdzi Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw w POPiHN. Rentowna sieć liczy przynajmniej 200 stacji.
– Niezależni właściciele ze względu na politykę cenową koncernów nie mogą z uzyskanej marży pokryć kosztów prowadzenia stacji paliw, a nawet muszą dopłacać 30 gr do sprzedanego litra paliwa – wtóruje Rafał Biczyk z Polskiej Izby Paliw Płynnych.
Odważnych nie brakuje. Co roku przybywa od kilkunastu do kilkudziesięciu stacji. Większość niezależnych obiektów decyduje się na przystąpienie do systemu partnerskiego. Współpracę proponują m.in. PKN Orlen, Lotos, Statoil, Shell i BP. Przedstawiciele tej ostatniej twierdzą, że rocznie przybywa im ok. 30 stacji partnerskich, odchodzą zaś nieliczni. Pozostałe sieci podpisują umowy co najmniej z kilkoma partnerami w roku. – Odnotowaliśmy tylko pojedyncze przypadki rezygnacji franczyzobiorców – twierdzi Beata Karpińska z Orlenu.
Zanim zwiążemy się z którąś z sieci, musimy mieć już wybudowaną stację lub dysponować dużym kapitałem na zakup i zagospodarowanie nieruchomości wraz z infrastrukturą techniczną. Orlen podaje, że średnio potrzeba kilka mln zł. – Koszt inwestycji waha się od 2 do 11 mln zł w zależności od tego, czy jest to mała dwustanowiskowa stacyjka oferująca tylko podstawowe paliwa i LPG, czy obiekt przy autostradzie lub drodze szybkiego ruchu – twierdzi Biczyk. Czas zwrotu inwestycji też jest zróżnicowany. – Od 5 lat dla obiektu w przygranicznej miejscowości do nawet 10 lat dla małej stacji w gorszej lokalizacji – dodaje.
Lokalizacja przekłada się na sukces. – Działka powinna być położona np. przy drodze krajowej o natężeniu ruchu od 15 tys. pojazdów dziennie. Taka nieruchomość kosztuje ok. 200 tys. zł. Ale jeśli droga prowadzi do obwodnicy lub autostrady, jej cena wzrasta do 900 tys. zł – oblicza Artur Kandarian, prezes Petrokan, który prowadzi cztery stacje dla PKN.