Czy Polska ma szansę na przemysłowe wydobycie gazu łupkowego w 2015 r. jak chce minister skarbu, Mikołaj Budzanowski?
Peter Święcicki:
Należy najpierw zadać sobie pytanie, co to znaczy przemysłowe wydobycie. Czy mówimy tu o pozyskiwaniu węglowodorów z jednego odwiertu, czy też o komercyjnej eksploatacji złóż, która wpłynie na cały rynek. Według mnie tego drugiego raczej nie uda się osiągnąć w ciągu najbliższych trzech lat. Z naszych obserwacji w USA wynika, że od uzyskania pozwoleń do finalnego podłączenia się do sieci mija 2,5-3,5 roku w zależności od stanu. A trzeba pamiętać, że jest to kraj posiadający doświadczenie oraz niezbędną do poszukiwań i wydobycia infrastrukturę. Projekty dotyczące złóż niekonwencjonalnych uruchamiano w dużej mierze tam, gdzie wcześniej stały już szyby do wydobycia ropy czy gazu konwencjonalnego. W Polsce będą one zlokalizowane na terenach dotąd dziewiczych, a więc m.in. Roztoczu i Pomorzu. Dlatego dołożyłbym u nas kolejne 2-3 lata.
A budżet w wysokości 5 mld zł, które na poszukiwanie łupków chcą wydać spółki Skarbu Państwa jest wystarczający?
Na pierwszy rzut ta kwota może robić wrażenie. Ale należy zdać sobie sprawę, że aktualnie rozstrzygane przetargi na bloki węglowe są warte więcej. Budżet tej wysokości jest mniejszy niż wydatki na jeden blok w Kozienicach czy stadion narodowy i 90 km autostrady. Więc to wcale nie jest dużo i nie będzie to game changer. 5 mld zł wystarczy na zagospodarowanie jednej koncesji, a my ich mamy 111. To dobrze, że rząd wychodzi z inicjatywą i mamy nadzieję, że w krótkim okresie czasu wywoła to efekt kuli śnieżnej.