Dostęp do taniego surowca i spadek cen energii obniżają koszty produkcji, napędzają eksport i przyciągają do Stanów Zjednoczonych zagranicznych inwestorów.
Rewolucję, jaką przyniósł gaz łupkowy w Stanach Zjednoczonych, najłatwiej zauważyć w cenach. Od 2005 r., czyli od momentu, gdy rozpoczęła się eksploatacja surowca ukrytego w formacjach skalnych, hurtowe ceny błękitnego paliwa spadły o 41 proc. Naturalną koleją rzeczy odczuli to amerykańscy konsumenci – ci używający kuchenek gazowych, gazowych piecyków czy energii elektrycznej produkowanej w zasilanych gazem elektrowniach. Jednak o wiele większe konsekwencje ta rewolucja przynosi dla wielkich gałęzi przemysłu, eksportu i dla całej gospodarki.
Wracają miejsca pracy
Gaz jest kluczowym surowcem dla przemysłu, zwłaszcza chemicznego, a energia elektryczna jest ważną pozycją po stronie kosztów w produkcji samochodów i maszyn. Przez ostatnie lata miejsca pracy w tych sektorach uciekały z USA, głównie do Chin.
Od 2005 r., czyli od momentu, gdy rozpoczęła się eksploatacja surowca ukrytego w formacjach skalnych, hurtowe ceny błękitnego paliwa w USA spadły o 41 proc.
Teraz ten trend zaczyna się odwracać. Inwestorzy z całego świata coraz częściej zadają sobie pytanie, czy produkcja w Chinach rzeczywiście jest tak opłacalna. Okazuje się, że w przypadku wysoko przetworzonych produktów, takich jak samochody, maszyny, a nawet części komputerowe, interesującą alternatywą dla lokalizacji zakładów produkcyjnych są Stany Zjednoczone.