Chodzi o ograniczenie ilości ropy kupowanej w ramach umów długoterminowych na rzecz kontraktów spotowych (bieżące, jednorazowe zakupy na rynku). Dziś te pierwsze zapewniają 80 proc. surowca. Jak dowiedziała się „Rz", wkrótce ten stosunek może wynosić 60 do 40 proc. lub 50 do 50 proc.
Z końcem roku wygasają dwa największe kontrakty Orlenu. Spółka negocjuje nowe. Ich wartość – jak sygnalizował w rozmowie z „Rz" w listopadzie prezes PKN Jacek Krawiec – może sięgać 7 mld dol. rocznie.
– Spółce zależy na utrzymaniu warunków handlowych na zbliżonym do dotychczasowego poziomie oraz na stabilności dostaw – tłumaczy osoba zbliżona do sprawy. A warunki przesyłu do polskich rafinerii mogą ulec istotnemu pogorszeniu, jeśli Rosjanie mocno ograniczą przesył rurociągiem Przyjaźń, na co się zanosi.
Już w 2012 r. nastąpił spadek eksportu tą drogą. A z szacunków firm Argus i JBC Energy wynika, że w I kw. 2013 r. przesył Przyjaźnią może spaść do 995 tys. baryłek dziennie. Jeśli tak się stanie, to rurociągiem w kierunku Polski popłynie o 252 tys. baryłek mniej niż rok wcześniej.
To efekt polityki Kremla. Zgodnie z nią większe wolumeny ropy mają trafiać do kontrolowanych przez Rosję terminali morskich (Ust-Ługa i Primorsk) i na Wschód, co jest bardziej opłacalne niż przesył Przyjaźnią. A powszechnie wiadomo, że nasi wschodni sąsiedzi dążą do maksymalizowania wpływów do budżetu ze sprzedaży ropy.