Jak podał portal euractiv.com, w sprawie inwestycji PGE w Elektrowni Opole sześciu europarlamentarzystów z pięciu frakcji wystosowało interpelację do unijnej komisarz ds. polityki klimatycznej Connie Hedegaard. Niektórzy z nich uważają, że inwestycja jest nielegalna i powinna zostać wstrzymana, a plany rozbudowy stoją w sprzeczności z unijną polityką klimatyczną.
To oznacza, że Komisja Europejska będzie musiała zająć oficjalne stanowisko w sprawie Opola. Jakakolwiek wypowiedź Connie Hedegaard na ten temat może mieć duży wpływ nie tylko na projekt w Opolu, ale i inwestycje w moce do produkcji energii z węgla w całej Europie. – To bardzo pilne, by KE stała się aktywna i wywarła rodzaj presji na polskie władze, by przestrzegały regulacji UE. Opole będzie testem na to, czy unijne zasady istnieją tylko na papierze, czy obowiązują również w praktyce – powiedział niemiecki europoseł Jo Leinen z grupy Socjalistów i Demokratów (S&D).
11,5 mld zł wynosi wartość kontraktu na budowę bloków w Elektrowni Opole w ujęciu brutto
- Inwestycja spełnia wszystkie normy środowiskowe, decyzja środowiskowa jest ważna - podkreśla Małgorzata Kozieł, rzeczniczka PGE.
Polska nie zaimplementowała do krajowego prawa tzw. dyrektywy CCS. Jej nazwa pochodzi od technologii Carbon Capture and Storage, polegającej na wychwytywaniu i składowaniu pod ziemią CO2 będącego produktem ubocznym wytwarzania energii elektrycznej z węgla. Głównym problemem CCS jest fakt, że technologia ta nie została nigdzie na świecie wdrożona na skalę przemysłową, a prowadzone przez lata prace naukowo-badawcze nie przyniosły satysfakcjonujących rezultatów. PGE, która miała budować instalację CCS przy Elektrowni Bełchatów, zarzuciła projekt, uzasadniając to całkowitym brakiem opłacalności. Sceptycyzmowi wobec CCS nie tylko w Polsce, ale i w Europie sprzyjają niskie ostatnio koszty emisji CO2.