Dotychczas w Polsce wykonano 60 odwiertów obejmujących poszukiwania ropy i gazu w skałach łupkowych – wynika z ostatnich danych resortu środowiska. W tym roku było ich siedem, a kolejne trzy są w trakcie realizacji. To może napawać niewielkim optymizmem, zwłaszcza przy porównaniu z marazmem, a nawet zwątpieniem, jakie opanowało branżę w ubiegłym roku.
Firmy musiały wówczas przede wszystkim zmierzyć się z dwoma rodzajami barier utrudniających im prowadzenie zaplanowanych działań. Pierwsza dotyczyła braku istotnych sukcesów przy prowadzonych poszukiwaniach. Okazało się, że mimo wcześniejszych przypuszczeń oraz entuzjazmu nie udało się wprost przenieść technologii stosowanych przy łupkowych poszukiwaniach z USA i Kanady do Polski. W efekcie dziś firmy próbują znaleźć takie rozwiązania, które pozwolą uzyskać przepływ ropy i gazu ze skał łupkowych gwarantujący ekonomicznie uzasadnioną eksploatację złóż.
O możliwym osiągnięciu sukcesu ostatnio najgłośniej mówią przedstawiciele irlandzkiego San Leon Energy oraz 3Legs Resources, firmy zarejestrowanej na wyspie Man. Dość aktywne od dłuższego czasu są też polskie, państwowe koncerny PGNiG i PKN Orlen.
Druga grupa barier obejmowała kwestie prawnoadministracyjne. Firmy narzekały zwłaszcza na przeciągające się i nieuwzględniające ich interesów projekty nowych regulacji. Chodziło zarówno o zmiany w prawie geologicznym i górniczym, jak i uchwalenie nowej ustawy o podatku od wydobycia ropy i gazu. Dopiero po trzech latach trafiły one do Sejmu. Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska, tłumaczy, że powodem były m.in. uwagi licznie zgłaszane ze wszystkich stron.
Na początku roku NIK odpowiedzialnością za opóźnienia przy łupkowych poszukiwaniach obarczył rząd. Analizując dane za okres 2007–2012, stwierdził, że ciągle nie mamy w Polsce rzetelnie oszacowanych zasobów gazu z łupków. Aby tego dokonać, należałoby wykonać około 200 odwiertów. Oszacował, że taką ich ilość, przy obecnym tempie wierceń, osiągniemy za około 12 lat.