Pracownicy poskarżyli się premierowi, że od lipca płace w zakładzie spadną, np. nie będzie 15 proc. premii za dłuższą i lepszą pracę.

-Tak źle w rafinerii w Możejkach jeszcze nigdy nie było. Zgodziliśmy się na zmniejszenie zatrudnienia i obniżenie gwarancji socjalnych. Ale kierownictwo firmy zamachnęło się jeszcze bardziej. Po raz pierwszy w historii zerwało układ zbiorowy. Planujemy różne akcje protestu, w tym przygotowujemy się do strajku. Przeprowadzamy teraz konsultacje wśród pracowników, jaki rodzaj i długość strajku jest dla nich najlepsza - powiedziała na spotkaniu przedstawicielka załoga Wirginija Wilimiene, informuje agencja Delfi.

Dodała, że jedno miejsce pracy w Orlen Lietuva tworzy 20 nowych miejsc w firmach-kooperantach.

- Przyjemnie posłuchać, że związki martwią się o sytuację finansową firmy, które od kilka lat jest poniżej progu zyskowności. Zarząd podjął wszelkie działania, by zakłady pracowały dalej. Aby zwiększyć szanse na przeżycie, musimy znacznie ograniczyć naszą działalność. Dlatego już dawno zwróciliśmy się do naszych partnerów biznesowych, którzy dzięki Orlen Lietuva i jego pracownikom otrzymują duże zyski. Dlatego zarząd wspiera wszelkie wysiłki pracowników, by pomóc firmie - skomentował dla Delfi Ireneusz Fąfara prezes Orlen Lietuva.