Ceny gazu na TGE są dużo wyższe niż na Zachodzie

Ceny w Polsce były ostatnio dużo wyższe niż na Zachodzie. Przemysł wini PGNiG. Spółka swojej winy nie widzi.

Publikacja: 13.11.2014 02:42

Od początku października notowania gazu na giełdach zachodnioeuropejskich są znacznie niższe niż na

Od początku października notowania gazu na giełdach zachodnioeuropejskich są znacznie niższe niż na Towarowej Giełdzie Energii.

Foto: Bloomberg

Od początku października notowania gazu na giełdach zachodnioeuropejskich są znacznie niższe niż na Towarowej Giełdzie Energii. W ostatnią środę w Polsce w transakcjach spotowych (natychmiastowych) handlowano surowcem po średnim kursie 104,09 zł za 1 MWh.

Tymczasem na niemieckiej platformie Gaspool sprzedawano błękitne paliwo średnio po 22,9 euro (96,75), a na holenderskiej TTF po 22,6 euro (95,46 zł). To odpowiednio o 7,1 proc. i 8,3 proc. mniej niż na TGE. A to oznacza, że nabywcy gazu na polskiej giełdzie szacunkowo przepłacają 200 mln zł miesięcznie.

Nawet 20 procent

– W ostatnich tygodniach ceny gazu na TGE były wyższe nawet o ponad 20 proc. niż na giełdach zachodnioeuropejskich. To powoduje, że opłacalność kupowania surowca w Polsce bardzo się zmniejszyła i tym samym trudniej jest oferować klientom końcowym tanie paliwo – mówi Michał Swół, wiceprezes Grupy Duon.

Dodaje, że spółka nie może w sposób istotny zwiększyć importu poprzez gazociągi na granicy z Niemcami i Czechami, ponieważ ich moce przesyłowe są już w pełni zarezerwowane. Co więcej, nawet gdyby były wolne, to firmy nie mogą sprowadzać z zagranicy więcej niż 100 mln m sześc. gazu rocznie. Gdyby przekroczyły ten pułap, musiałyby część surowca magazynować, a to wiąże się z dodatkowymi kosztami. Michał Swół szacuje, że dziś podmioty z grupy PGNiG realizują ok. 80–90 proc. obrotów gazem na TGE i tym samym decydują o poziomie cen.

O decydującym wpływie PGNiG na kurs surowca mówią też inni. – Powodem tej sytuacji jest m.in. koncentracja popytu – spółka PGNiG Obrót Detaliczny skupuje gaz jako praktycznie jedyny podmiot na rynku. Koszt jego pozyskania nie jest dla niej istotny, ponieważ może go odzyskać w taryfie zatwierdzanej dla odbiorców końcowych – mówi Piotr Kasprzak, członek zarządu ds. operacyjnych Hermes Energy Group, firmy specjalizującej się w handlu gazem. Dodaje, że obecna sytuacja blokuje konkurencję i rozwój rynku.

Również firmy kupujące gaz na TGE na własne potrzeby są niezadowolone. – Pozyskujemy w ten sposób znaczącą ilość surowca i dzięki zmianie strategii zakupowej uzyskaliśmy już znaczne oszczędności. Niestety, obecne wysokie ceny na giełdzie to bardzo niebezpieczna tendencja, która nie sprzyja wzrostowi konkurencyjności polskiego przemysłu – mówi Mikołaj Budzanowski, członek zarządu Boryszewa.

U nas drożej

Przedstawiciele PGNiG twierdzą, że spółka nie zmieniła polityki cenowej. – PGNiG jest tylko jednym z wielu uczestników rynku TGE i mylne jest założenie, że spółka jako jedyny podmiot odpowiada za pełne kształtowanie cen giełdowych. Cena gazu na TGE ustalana jest poprzez siły popytu i podaży – uważa Dorota Gajewska, rzecznik PGNiG.

Dodaje, że wpływ na giełdowe kursy mają m.in. zdolności Polski do importu i eksportu surowca i ich koszt. Są też problemy z pozyskaniem odpowiednich ilości gazu na nasz rynek ze Wschodu. Od początku września Gazprom ogranicza dostawy do PGNiG. Do tego dochodzi rosnące zapotrzebowanie na surowiec odnotowywane jesienią i zimą.

W ocenie Gajewskiej, w takiej sytuacji naturalnym zjawiskiem jest brak równowagi i wzrost popytu, co zazwyczaj przekłada się na zauważalną zwyżkę cen na danym rynku. Rozbieżności w cenach paliwa występują również na rynkach wysoko rozwiniętych, np. holenderskim i brytyjskim.

– Dla porównania, analogiczne sytuacje mają także miejsce na rynkach energii elektrycznej, gdzie spread cenowy pomiędzy Polską a krajami ościennymi jest istotnie wyższy niż na rynku gazu – twierdzi Gajewska.

Grupa PGNiG nie ujawnia, ile gazu kupuje na TGE ani w jakim stopniu do dziś zrealizowała obowiązek jego sprzedaży na giełdzie (tzw. obligo giełdowe). W tym roku poprzez TGE powinna zbyć 40 proc. surowca, czyli około 6 mld m sześc.

Duże różnice ?w opłatach

Cena gazu na największej platformie obrotu tym surowcem w Europie, ?czyli na holenderskim ?Title Transfer Facility (TTF), bywała w październiku ?i listopadzie nawet o ponad 20 proc. niższa niż na Towarowej Giełdzie Energii. Podobne różnice widać, analizując kurs paliwa na zlokalizowanym bliżej naszego kraju hubie gazowym Gaspool w Niemczech. Wprawdzie ostatni tydzień na rynku transakcji spotowych (natychmiastowych) doprowadził ?do zmniejszenia dysproporcji ?w cenach do kilku procent, ?ale nadal są one wysokie.

Co gorsza, kontrakty na dostawy w grudniu czy w pierwszym kwartale 2015 r. są u nas nadal stosunkowo drogie. Różnice pomiędzy ich ceną ?w Polsce, Holandii czy Niemczech sięgają kilkunastu procent. TGE w najbliższych miesiącach zapewne nie odczuje jednak spadku obrotów, gdyż ich poziom ?w dużej mierze będzie zależał od handlu realizowanego pomiędzy spółkami PGNiG.

Od początku października notowania gazu na giełdach zachodnioeuropejskich są znacznie niższe niż na Towarowej Giełdzie Energii. W ostatnią środę w Polsce w transakcjach spotowych (natychmiastowych) handlowano surowcem po średnim kursie 104,09 zł za 1 MWh.

Tymczasem na niemieckiej platformie Gaspool sprzedawano błękitne paliwo średnio po 22,9 euro (96,75), a na holenderskiej TTF po 22,6 euro (95,46 zł). To odpowiednio o 7,1 proc. i 8,3 proc. mniej niż na TGE. A to oznacza, że nabywcy gazu na polskiej giełdzie szacunkowo przepłacają 200 mln zł miesięcznie.

Pozostało 89% artykułu
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz