Komisja Europejska przedstawiła w środę formalne zarzuty wobec rosyjskiej spółki o nadużywanie monopolistycznej pozycji na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. To wynik prowadzonego od jesieni 2012 roku postępowania.
Jego zakończenia nie można się spodziewać jednak szybko. Jak wskazało w rozmowie z PAP źródło w KE, zanim dojdzie do wymierzenia kary, toczyć się może jeszcze bardzo długi proces. Formalnie Gazprom ma teraz 12 tygodni na odniesienie się do przesłanego mu przez Komisję oświadczenia o zastrzeżeniach (statement of objections) do jego praktyk. Potem koncern może poprosić o wysłuchanie w KE.
Unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager, która podjęła decyzję o przedstawieniu zarzutów, podkreślała, że Komisja jest gotowa na negocjacje z rosyjskim gigantem. "Jesteśmy otwarci na zobowiązania ze strony Gazpromu" - zaznaczył rozmówca PAP z KE.
Jeśli Gazprom nie przekona Brukseli, że działania, które sam zaproponuje, naprawią sytuację (a do tej pory nie przekonał), wówczas rozpocznie się proces decyzyjny ws. kary. Zanim jednak do tego dojdzie, trzeba jeszcze zweryfikować dowody. KE nawet nieoficjalnie nie chce mówić, ile może potrwać cały ten proces. Z rozmów PAP z dyplomatami wynika jednak, że końca postępowania nie można się spodziewać wcześniej niż za rok.
Kara dla Gazpromu może być gigantyczna, bo wynosząca aż do 10 proc. rocznego obrotu. W praktyce może to być do 10 mld dolarów. "To nie byłoby najlepsze rozwiązanie, bo oni sobie wtedy wrzucą to w cenę gazu i na końcu zapłacą za to odbiorcy" - ocenił zajmujący się tą tematyką dyplomata w Brukseli.