– Nasza strategia inwestycyjna zakłada realizację wyłącznie takich projektów, dla których będzie zachowane bezpieczeństwo finansowe grupy – mówi „Rzeczposppolitej" Dariusz Kaśków, prezes Energi. By nie przekroczyć kowenantów i zachować rating na poziomie inwestycyjnym przy realizacji bloku na 1 tys. MW w ostrołęckiej siłowni nawet w oparciu o bilans, a niekoniecznie w wydzielonej spółce celowej, energetyczna grupa pracuje nad odpowiednią strukturą dla projektu. Na razie rozmawia z partnerami branżowymi.

– Analizujemy udział podmiotów, które zadeklarowały zainteresowanie inwestycją. Wśród nich jest nie tylko Enea, ale także firmy z Dalekiego Wschodu, m.in. Chin, Japonii i Korei Płd., które dysponują zapleczem technicznym i finansowym – ujawnia Kaśków.

Pytany o preferencje i jednocześnie akceptację resortu energii dla inwestora z obcym kapitałem szef Energi stwierdza: – Na etapie przetargu droga będzie otwarta dla wszystkich spełniających wymagania. Patrząc pragmatycznie, bliżej byłoby nam do wyboru partnera krajowego, jak Enea – mówi Kaśków. Dodaje, że takie partnerstwo nie byłoby ograniczone jedynie do udziału kapitałowego w projekcie. Enea budująca obecnie blok podobnej klasy w Kozienicach mogłaby się podzielić doświadczeniem z procesu tak dużej inwestycji. Kaśków przyznaje, że tu Enerdze brak wystarczającego know how.

Celem obecnie prowadzonych analiz optymalnej struktury finansowania projektu, którego całkowity budżet szacowany jest na ok. 6 mld zł (Energa wzięłaby na siebie maksymalnie połowę wydatków), jest wybranie modelu optymalnego, czyli pozwalającego na dopięcie bilansu Energi i w jak najmniejszym stopniu obciążający partnera strategicznego. Dlatego w dalszej perspektywie, już na etapie ponoszenia nakładów inwestycyjnych, które mogą się pojawić od 2018 r., Energa będzie szukać wsparcia inwestorów finansowych, w tym m.in. państwowych funduszy rozwojowych.