Na dzisiejszej specjalnej konferencji prasowej Aleksandr Łukaszenko zapowiedział, że Białoruś nie ugnie się przed Rosją i zarzucił sąsiadowi stosowanie zasady nierównych cen i warunków w Euroazjatyckim Związku Gospodarczym (EAZG).
„Dlaczego chwytają nas za gardło? Bez rosyjskiej ropy się obejdziemy. Oczywiście będzie nam ciężko. Jarosław Romańczuk (były kandydat na prezydenta Białorusi i znany liberalny ekonomista-red), powie, że to jest nierentowne, nieefektywne, ale wolność, niezależność - to jest bardzo rentowne i nie wyceni się tego żadnymi pieniędzmi i liczbami" - cytuje agencja Prime.
Łukaszenko dojrzał do energetycznej niezależności dopiero, kiedy Moskwa zdecydowanie zażądała spłaty ogromnego zadłużenia za dostarczony gaz. Od 2016 r białoruskie władze domagały się dla siebie ceny importowanego gazu równej obowiązującej w Rosji. I to pomimo, ż Białoruś płaciła najmniej ze wszystkich klientów Gazpromu. Rząd ma jednak pustki w funduszu rezerwowym i starał się ugrać w Moskwie jeszcze niższe opłaty.
- Płaciliśmy 107 dol. za 1000 m3 a powinniśmy 83 dol. (to cena na krajowym rynku rosyjskim) - dodał Łukaszenko.
Gazowy dług przekroczył już 0,5 mld dol., więc Łukaszenko mówi, że wskutek „nierównych cen i warunków narzucanych przez Rosję w EAZG, Białoruś straciła 15 mld dol.