– Polska ma znacznie większy potencjał do budowy farm wiatrowych, niż wynika to z przedstawionego przez resort energii projektu polityki energetycznej państwa – przekonuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW). Z jego szacunków wynika, że w latach 30. zwiększenie mocy w farmach wiatrowych mogłoby przynieść oszczędności sięgające nawet 30 zł za megawatogodzinę energii (MWh).
Możliwe niższe ceny
PSEW oszacowało potencjał mocy zainstalowanej w elektrowniach wiatrowych na lądzie na 10,3 GW w 2024 r. i 12,3 GW w 2030 r. Tymczasem propozycja resortu energii mówi niemal o wygaszeniu tej technologii – z 6,4 GW w 2020 r. do 0,8 GW w roku 2040. Z kolei potencjał morskiej energetyki wiatrowej PSEW wyliczyło na 6 GW w 2030 r. i 10 GW w 2040.
Jak wynika z szacunków stowarzyszenia, zwiększenie mocy w farmach wiatrowych przełoży się na obniżki cen energii, które dziś gwałtownie rosną z uwagi m.in. na wzrost kosztów emisji CO2. W latach 2020–2040 łączny koszt energii mógłby być niższy o 25 mld zł niż w scenariuszu rysowanym przez resort energii i wynieść 1,44 bln zł. Oznacza to oszczędności rzędu 10 zł/MWh, a w samych latach 30., kiedy resort przewiduje wygaszenie farm lądowych i budowę elektrowni jądrowej, nawet 30 zł/MWh.
Kolejną korzyścią byłby spadek emisji CO2 i zbliżenie się do wymagań stawianych przez Unię Europejską w zakresie rozwoju odnawialnych źródeł energii.
– Warunkiem koniecznym jest jednak administracyjne odblokowanie rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie, czyli zniesienie zasady minimalnej odległości farm od zabudowań – dodaje Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.
Bezpośrednie umowy
Międzynarodowe koncerny już widzą korzyści wynikające z zakupu zielonej energii i podpisują wieloletnie umowy bezpośrednio z farmami wiatrowymi. W Polsce ten trend dopiero się rozpoczyna. Na podpisanie kontraktu z farmą wiatrową zdecydował się ostatnio Mercedes-Benz Manufacturing Poland. – Po zawarciu tego kontraktu nastąpił wysyp ofert od firm, które są zainteresowane tańszą energią z wiatraków. Łącznie otrzymaliśmy zapytania dotyczące aż 3–4 TWh energii na rok, co odpowiada 5–7 proc. rocznego zużycia w całym przemyśle w Polsce – zaznacza Hubert Kowalski, prezes firmy VSB Energie Odnawialne, która wybudowała farmy wiatrowe w Lipnikach i Taczalinie.
O zainteresowaniu zakupem zielonej energii mówią też sami przedsiębiorcy. – Są takie firmy, które nie mogą liczyć na rekompensaty od państwa. Dlatego szukają sposobów na obniżenie rachunku poprzez zakup tańszej energii z wiatru. Ryzykiem jest to, że są to umowy długoterminowe, podpisywane np. na 10–15 lat – wyjaśnia Marek Przechodzeń, prezes EIDOS, reprezentujący grupę zakupową firm z Małopolski i Śląska.
Nieuzasadnione ceny
Do dyskusji o cenach energii włączył się prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando. Zaalarmował, że część sprzedawców prądu zawyża ceny w nieuzasadniony sposób. – Z naszych analiz wynika, że wzrost cen energii dla odbiorcy końcowego do poziomu ok. 330 zł/MWh wydaje się być uzasadniony. Jednak oferowanie odbiorcom cen dochodzących od 380 nawet do 500 zł za MWh jest w mojej ocenie nieuprawnionym wykorzystywaniem możliwości stwarzanych przez aktualny kształt rynku – podkreślił Bando. – W trudnych warunkach rynkowych oczekiwania spółek energetycznych co do zysku powinny zostać zrewidowane – dodał. Średnia hurtowa cena energii za 11 miesięcy to 240 zł/MWh. Do tego doliczane są też m.in. opłata za przesył, akcyza i VAT.