Wasza firma, największa prywatna spółka energetyczna w Ukrainie, działa od trzech lat w kraju ogarniętym wojną. A jednak mimo wojny planujecie inwestycje w Polsce i Rumunii. Jakim cudem DTEK jest w stanie ponieść tak ogromne wydatki?
    To prawda, od trzech lat mamy wojnę energetyczną, a Rosjanie zaczęli atakować naszą firmę jeszcze przed inwazją na pełną skalę. Już 22 lutego 2022 r. ostrzelali jedną z naszych elektrowni i od tego czasu konsekwentnie nas atakują. W pewnym momencie zniszczyli ok. 90 proc. naszych mocy wytwórczych energii, ale nie poddaliśmy się i przywróciliśmy te elektrownie do pracy. To był dla nas absolutny priorytet. Najważniejsze w ciągu tych trzech lat wojny były zimy. Dlatego byliśmy największym inwestorem w Ukrainie, inwestowaliśmy 1,2 mld euro w ukraiński sektor energetyczny, nie tylko w odbudowę, ale też w nowe projekty. Dziś budujemy największy park wiatrowy w Ukrainie o mocy 500 MW, mamy też projekt magazynów energii o mocy 200 MW. To będzie największy tego typu obiekt w Ukrainie, ukończymy go do października 2025 r. To oznacza, że kontynuujemy inwestycje w  Ukrainie, całkowity budżet tylko tych dwóch projektów to ok. 600 mln euro w ciągu najbliższych dwóch lat.