- Mechanizmy zamrażania cen energii mają prowadzić do tego, aby w 2023 r. zyski netto spółek energetycznych i wydobywczych były tylko nieco wyższe od zera – mówił szef rządu w czasie poniedziałkowego posiedzenia Rady Dialogu Społecznego. - Z jednej strony chcielibyśmy, żeby było jak najtaniej, a z drugiej strony są tacy, którzy bronią spółek energetycznych. Ja jestem za tym, aby spółki energetyczne w przyszłym roku miały koszt w pełni pokryty, koszt inwestycyjny również pokryty, ale żeby ich zysk był minimalny, właśnie dlatego, że jestem po stronie społecznej, wszystkich ludzi – tłumaczył. Wyjaśnił przy tym, że cel ten można osiągnąć przez zamrożenie cen energii, ale też przez ograniczenie inwestycji tylko do tych niezbędnych. - Nie gigantyczny zysk netto, tylko niewielki, a więc pokrycie kosztów, pokrycie amortyzacji, planów inwestycyjnych, aby była gotówka na nie, ale by cała reszta tych bardzo splątanych, zamazanych relacji cenowych działała na rzecz Polaków, gospodarstw domowych i przedsiębiorców – wyjaśniał szef rządu. Stwierdził też, że nie będzie żałował spółek energetycznych, ani spółek obrotu, ani dystrybucji czy wytwarzania. Obecna na posiedzeniu RDS minister klimatu i środowiska Anna Moskwa powiedziała, że w najbliższych dniach gotowe będzie rozporządzeniem, które określi zarówno akceptowalne marże, jak i wysokość dodatku inwestycyjnego.

Czytaj więcej

Rzad już szuka 100 miliardów złotych na pierwszą polską elektrownię jądrową

W poniedziałek w ciągu dnia kursy akcji spółek energetycznych na warszawskiej GPW zanurkowały. Analitycy wiążą to ze słowami premiera. - Czemu mówi się tylko o spółkach, a nic nie wspomina się o ich akcjonariuszach – udziały w spółkach to część ich majątku, taka sama jak domy czy samochody, których wartości nie powinno się zmniejszać decyzjami administracyjnymi. Wyobraźmy sobie, że rząd stwierdza, że od dzisiaj marże na produkcie X powinny być minimalne, nie żal nam sprzedawców czy producentów, mają wyjść na zero. Albo – marże taksówkarzy/budowlańców/lekarzy mają być zerowe, nie żal nam ich, mają pracować po kosztach, bo „wyjście na zero” do tego się sprowadza – tłumaczył nam prosząc o anonimowość jeden z nich. - Mówienie, że nie żal spółek, jest równoznaczne ze stwierdzeniem, nie żal nam inwestorów, którzy kupili akcje tych spółek, np. oszczędzających w PPK i OFE, którzy zawierzyli wolnemu rynkowi kapitałowemu i zdecydowali się przystąpić do tych programów. To jednoznaczne ze stwierdzeniem, że mniejszościowi akcjonariusze tych spółek nie mają nic do gadania ani tym bardziej do zysków tych firm, a ich wiara w to, że zarządy tych firm będą działały w ich najlepszym interesie i zadbają o wzrost wartości tych firm była naiwnością - dodał.

Przekonywał też, że jeśli Skarb Państwa chce dowolnie kształtować ceny i zyski firm, które posiada, to po prostu powinien zdjąć je z GPW i odkupić akcje od pozostałych akcjonariuszy. - Inaczej postępuję tak, jak wielokrotnie krytykowane koncerny zagraniczne, które wyciągały pieniądze ze spółek na GPW kosztem pozostałych akcjonariuszy. Większość z tych firm została zdjęta z GPW, a w pozostałych wypracowano satysfakcjonujące obie strony rozwiązania – zwracał uwagę nasz rozmówca. Na zamknięciu poniedziałkowych notowań Enea straciła 9,23 proc., PGE 6,82 proc., Tauron 7,96 proc., a PKN Orlen 3,97 proc.

W czasie poniedziałkowego posiedzenia Rady Dialogu Społecznego premier mówił też, że ceny energii są motorem i matką inflacji w całej Europie. Z jego słów wynika też, że planowane jest utrzymanie zerowych stawek VAT na żywność po 31 grudnia 2022 r. Pozostałe elementy tarczy antyinflacyjnej zostaną jednak uchylone. Wywołane tym ewentualne wzrosty cen mają być amortyzowane innymi mechanizmami niż obniżki podatków. Szef rządu stwierdził też, że żyjemy w epokowym momencie, kiedy niskie ceny energii i niskie ceny kosztu pieniądza, czyli niskie stopy procentowe, prawdopodobnie na dłuższy czas odeszły w przeszłość.