Będą podwyżki energii w 2017 roku

Do połowy grudnia poznamy nowe stawki na przesył i sprzedaż prądu. Część dostawców chce podwyżki taryfy dystrybucyjnej dla firm i gospodarstw domowych.

Publikacja: 22.11.2016 20:39

Będą podwyżki energii w 2017 roku

Foto: 123RF

Urząd Regulacji Energetyki (URE) ma już wnioski dotyczące nowych taryf, złożone przez pięciu największych operatorów systemów dystrybucyjnych. Zawierają propozycje przyszłorocznych opłat za usługę przesyłu energii do domów i przedsiębiorstw (ponadto płaci się za sam prąd). Co roku składają je spółki zajmujące się dystrybucją w grupach PGE, Tauron, Enea, Energa i Innogy (d. RWE).

Przesył w górę

Spółki niechętnie ujawniają, jakie zmiany taryf zaproponowały regulatorowi. Propozycje dotyczące przesyłu energii, jak wynika z naszych informacji, wskazują na możliwość podwyżek w 2017 r., choć jeszcze trudno określić, jak znacznych. – Skoro regulator chce mieć efektywnego i spełniającego normy jakościowe dystrybutora, to powinien się zastanowić nad zwiększeniem strumienia gotówki na ten cel – sugeruje Przemysław Piesiewicz, wiceprezes Energi.

Zdaniem analityków wyższe opłaty za przesył energii są bardzo prawdopodobne. Co prawda prezes URE w wytycznych do obliczania taryfy wyznaczył tzw. średnioważony koszt kapitału (zwrot z inwestycji w budowę sieci) na poziomie zbliżonym do tegorocznego (5,63 proc. wobec 5,67 proc.), ale ma jeszcze zdecydować o zależnym od URE tzw. wskaźniku regulacyjnym. Inaczej niż w przeszłości może on być różny dla poszczególnych spółek.

Kamil Kliszcz z DM mBanku zwraca też uwagę, że od 2017 r. będzie wyższa tzw. opłata przejściowa (rekompensata dla energetyków za rozwiązane kontrakty terminowe). Gospodarstwa domowe będą płaciły 8 zł miesięcznie zamiast 3,87 zł. A to oznacza, że roczny rachunek dla nich tylko z tego tytułu skoczy o ok. 50 zł. Dla porównania, statystyczna rodzina płaci obecnie za przesył i prąd 100–120 zł miesięcznie, a jeśli mieszka w domu jednorodzinnym, to 300–400 zł.

– Wyższa opłata przejściowa będzie miała niewielki wpływ na samą taryfę. Najważniejsze będzie podejście URE do zwrotu z zainwestowanego przez energetyków kapitału i ilości dystrybuowanej energii – zauważa analityk mBanku.

Hojne wsparcie

W ocenie Michała Suski, prezesa doradczej firmy Energomix i eksperta BCC, wyższe stawki za przesył możemy zobaczyć także ze względu na bardziej hojne mechanizmy wsparcia dla energetyki. To np. operacyjna rezerwa mocy (za gotowość bloków w godzinach szczytu) i interwencyjna rezerwa zimna (utrzymanie gotowości bloków przeznaczonych do likwidacji). – Będzie presja sektora, by otrzymać większe płatności z tego tytułu już od przyszłego roku aż do czasu pełnego wdrożenia tzw. rynku mocy (wsparcie dla konwencjonalnego wytwarzania energii – red.) – uważa Suska.

O ile rynek spodziewa się podwyżek w dystrybucji, stanowiącej dziś ok. 50 proc. płaconych przez nas rachunków za energię, o tyle w przypadku taryf sprzedażowych (za sam prąd) nie oczekuje podwyżek. Nie oznacza to jednak, że takie żądania się nie pojawią.

Choć URE nie otrzymał jeszcze wniosków w sprawie taryf dla gospodarstw domowych od żadnej z zobowiązanych spółek (Innogy jest z tego zwolnione), to nieoficjalnie koncerny już sugerują podwyżki. – Bylibyśmy usatysfakcjonowani podwyżką rzędu kilku złotych za megawatogodzinę, co oznaczałoby wzrost stawek o 2–3 proc. – słyszymy od energetyków.

– To pobożne życzenia – ucina Suska. Oczekuje raczej spadku taryfy sprzedaży o 1–2 zł/MWh.

Z kolei Kamil Kliszcz spodziewa się porównywalnych do tegorocznych taryf na sprzedaż energii. – Nie ma żadnych obiektywnych przesłanek dla podwyżek. Bo cena hurtowa sprzedawanej na 2017 r. energii w kontraktach jest niższa niż w tym roku, spadły też ceny zielonych certyfikatów (wsparcie dla OZE – red.), a kontrakty na węgiel nie uwzględniają jeszcze wyższych cen na rynkach światowych – wylicza analityk.

Jego zdaniem już samo utrzymanie przez URE taryfy dla odbiorców indywidualnych na obecnym poziomie będzie krokiem naprzeciw oczekiwaniom spółek obrotu w grupach energetycznych. – Na gospodarstwach domowych sprzedawcy nie zarabiali w tym roku w ogóle. Utrzymanie stawek taryfowych na tegorocznym poziomie przy spadających cenach energii i certyfikatów oraz stabilnych cenach węgla dałoby im szansę na niewielką, kilkuprocentową marżę w tej grupie odbiorców – uważa Kliszcz.

Przedstawiciele Ministerstwa Energii zapowiadali ostatnio w Sejmie, że nie przewidują znaczących podwyżek cen prądu w przyszłym roku. Skoro więc stawki dystrybucyjne mogą pójść w górę, to należałoby oczekiwać, że opłaty za samą energię pozostaną przynajmniej na niezmienionym poziomie. Jak będzie w rzeczywistości, dowiemy się w połowie grudnia.

Urząd Regulacji Energetyki (URE) ma już wnioski dotyczące nowych taryf, złożone przez pięciu największych operatorów systemów dystrybucyjnych. Zawierają propozycje przyszłorocznych opłat za usługę przesyłu energii do domów i przedsiębiorstw (ponadto płaci się za sam prąd). Co roku składają je spółki zajmujące się dystrybucją w grupach PGE, Tauron, Enea, Energa i Innogy (d. RWE).

Przesył w górę

Pozostało 90% artykułu
Elektroenergetyka
Nowa usługa PSE ma zmniejszyć nadwyżki energii w ciągu dnia
Elektroenergetyka
Wkrótce możemy poznać nazwisko nowego prezesa URE
Elektroenergetyka
Rośnie zużycie energii. Do łask wraca niechciany surowiec
Elektroenergetyka
Coraz mniej rezerwy do produkcji prądu. Ryzykowny poziom
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Elektroenergetyka
Zawyżone prognozy zużycia energii? Klienci dostają nowe prognozy
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki