28,08 euro za tonę dwutlenku węgla – do takiego poziomu dobiła cena uprawnień do emisji zanieczyszczeń w tym tygodniu. Takiej ceny nie widziano na rynku od lipca 2008 roku.
Gdzie jest sufit
W środę rynki znowu zadrżały: podskoczyły ceny gazu i ropy. Z kolei niemiecka minister środowiska Svenja Schulze zasugerowała, że Niemcy – wskutek procesu wyłączania zakładów opartych na węglu – mogą się obyć bez dodatkowych pozwoleń na emisje.
Traderzy cytowani przez „Financial Times” twierdzą, że w rezultacie tych połączonych czynników ceny uprawnień podskoczyły tego dnia aż o 5 proc.
CZYTAJ TAKŻE: Zmiany zasad handlu uprawnieniami do emisji CO2 kosztowne dla polskiej energetyki
To potwierdzałoby scenariusz zakładający, że wzrost cen uprawnień do emisji CO2 dopiero się rozkręca. Zwolenników takiej teorii nie brakuje, należy do nich choćby organizacja Carbon Tracker, która w ubiegłym roku przewidywała, że w ciągu pięciu lat (czyli do 2023 r.) cena uprawnień dobije do poziomu 35–40 euro za tonę dwutlenku węgla.
O podobnym scenariuszu opowiada nam dr Wojciech Myślecki, naukowiec z Politechniki Wrocławskiej i szef konsorcjum SPG Polska. – Myślę jednak, że poziom 40 euro to byłoby maksimum. Trend wzrostowy zostanie w pewnym momencie zahamowany spadającymi cenami energii pochodzącej przede wszystkim z energetyki fotowoltaicznej i magazynów energii – mówi „Rzeczpospolitej”.