Zazielenić wytwarzanie
Polska energetyka liczyła na mniejsze ambicje Unii, opowiadając się za utrzymaniem konkluzji Rady z 2014 r. Ale ciepłownictwo systemowe wydaje się zadowolone z osiągnięć negocjacyjnych. Bo chociaż podniesiono cel, to tempo zazieleniania sektora ciepłowniczego nie będzie tak dynamiczne, jak zakładał maksymalny plan. Przyrost ma wynieść od 1,1 do 1,3 pkt proc. rocznie w zależności od tego, czy kraj wykorzystuje do produkcji ciepła systemowego odpady. Drugim ważnym osiągnięciem jest weryfikacja celów, która będzie następować co pięć lat. – To pozwoli inwestorom na spokojne przeprowadzenie inwestycji i wykazanie się wyższą produkcją zielonego ciepła w zakładanym czasie – tłumaczy Jacek Szymczak, szef Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. – Niedyskryminowany dostęp źródeł odnawialnych do sieci ciepłowniczej utrzymano zaś tylko w sytuacji, gdy m.in. nie podniesie to kosztów dla odbiorców końcowych, a przedsiębiorstwo nie spełnia warunku tzw. efektywnego systemu.
Zielona energetyka nie będzie już miała pierwszeństwa dostępu do sieci. Przywilej zachowano jedynie dla mikroinstalacji prosumenckich. Burny wymienia to jako pozytywny aspekt uchwalonej dyrektywy OZE, które mają uniezależniać się od systemów wsparcia. Zwraca też uwagę na gwarancję respektowania praw nabytych inwestorów sektora OZE, co zapewni im stabilność i przewidywalność rozwoju. – Ma to szczególne znaczenie dla polskiej energetyki, bo może być przeniesione na negocjowane w II półroczu tego roku rozporządzenie rynkowe, gdzie jest mowa o rynku mocy i jest m.in. dyskutowany wskaźnik emisyjności 550 g CO2/kWh, powyżej którego nie można byłoby wspierać tym mechanizmem źródeł konwencjonalnych – dodaje Burny. ©℗
Ile OZe w miksie: Unijni liderzy i maruderzy
Polska zobowiązała się do posiadania 15 proc. odnawialnych źródeł energii w końcowym zużyciu w 2020 r. Składa się na to nie tylko produkcja zielonej energii, ale też ciepła oraz transport. Dziś już wiadomo, że ich nie spełnimy i możemy jedynie minimalizować lukę. To opinia nie tylko ekspertów, ale także regulatora, który monitoruje tempo przyrostu zielonych instalacji i wytwarzanej z nich energii. Takie statystyki prowadzi także Eurostat. Z ostatniego badania wynika, że udział OZE nad Wisłą wyniósł 11,3 proc. w 2016 t. Był to pierwszy rok w historii, kiedy spadła nam produkcja zielonej energii. Dla porównania: w 2015 r. było 11,7 proc., a rok wcześniej 11,5 proc.
Wśród prymusów unijnych, którzy już wypełnili swoje zobowiązania w zakresie OZE, Eurostat wskazał 11 państw. W tej grupie były: Bułgaria, Czechy, Dania, Estonia, Chorwacja, Włochy, Litwa, Węgry, Rumunia, Finlandia i Szwecja. Blisko spełnienia celu była Austria. Wśród największych maruderów znalazła się zaś Francja (16 proc. wobec celu 23 proc.), Irlandia (9,5 proc. wobec celu 16 proc.), Wielka Brytania (9,3 proc. wobec 15 proc.) i Luksemburg (5,4 proc. wobec celu 11 proc.). W przypadku Niemiec, gdzie 1/3 energii pochodzi z OZE, ogólny cel też był zagrożony (14,8 wobec 18 proc.).AWK ∑