W latach 2014-2020 siedem unijnych regionów górniczych, w tym m.in. niemieckie Łużyce w Brandenburgii oraz polski Śląsk i Małopolska, otrzymało od Unii ok. 12,5 mld euro na stopniowe odchodzenie od węgla, w tym zamykanie kopalń i inwestycje w alternatywne źródła energii. Dzisiaj pieniędzy na transformację jest jeszcze więcej – w ramach utworzonego w czerwcu ub.r. Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji państwa członkowskie mają otrzymać do 2027 r. na rzecz regionów górniczych 19,3 mld euro. Rezygnacja z węgla stała się więc jednym z flagowych celów Unii Europejskiej, a w niedawno przyjętym Europejskim Zielonym Ładzie uznano ją za kluczową dla osiągnięcia celów klimatycznych w 2030 r. oraz neutralności klimatycznej do roku 2050.

Węgiel nadal w grze

Tymczasem z opublikowanego w środę (09.11.22) raportu specjalnego Europejskiego Trybunału Obrachunkowego wynika, że pieniądze unijne wcale nie przekonały europejskich zagłębi górniczych do szybszej rezygnacji z węgla. Węgiel nadal odpowiada za niemal 14 proc. energii elektrycznej i ciepła wytwarzanego w państwach członkowskich. Wciąż też pozostaje poważnym źródłem emisji gazów cieplarnianych w krajach Wspólnoty. W 2019 r. spalanie węgla było odpowiedzialne za 15 proc. emisji gazów cieplarnianych w całej Unii, zaś największe zanieczyszczenia, których źródłem był węgiel, odnotowano w Polsce, Czechach, Bułgarii, Niemczech, Słowenii i Rumunii. Jak zauważyli audytorzy, niektóre państwa UE owszem odeszły od węgla z produkcji krajowej, ale zastąpiły go węglem z przywozu lub innymi paliwami kopalnymi. Jak wynika z raportu, Niemcy i Polska w ciągu ostatnich 15 lat znacznie zwiększyły import węgla; jeszcze w 2020 r. 61 proc. węgla kamiennego zużytego w UE pochodziło z importu, z czego niemal 54 proc. z Rosji. Sytuacji nie poprawiła wojna w Ukrainie, która sprawiła, że wiele państw postanowiło opóźnić proces odchodzenia od węgla.

Co się stało z górnikami?

Unijne fundusze miały pomóc w wygaszaniu sektora węglowego, w tym w tworzeniu nowych miejsc pracy dla osób uprzednio zatrudnionych np. przy wydobyciu oraz w zwiększeniu inwestycji w nowe źródła energii. Z raportu wynika jednak, że „pomoc finansowa UE na rzecz regionów górniczych przyniosła ograniczone efekty zarówno w zakresie zatrudnienia, jak i transformacji energetycznej”. Promowane przez UE ograniczenie produkcji węgla doprowadziło oczywiście do zmniejszenia liczby osób zatrudnionych w tym sektorze. W niektórych regionach, na przykład na Łużycach w Niemczech czy na Śląsku w Polsce, redukcję zatrudnienia osiągnięto dzięki naturalnej rotacji pracowników i przechodzeniu na emeryturę. Tymczasem w innych, np. w kraju morawsko-śląskim w Czechach, spółki węglowe musiały zwolnić pracowników. Fundusze unijne miały pomóc stworzeniu wakatów, które zastąpiłyby miejsca pracy utracone w wyniku odejścia od węgla, brakuje jednak danych mówiących o tym, co stało się ze zwolnionymi górnikami. Teoretycznie zwolnieni pracownicy mieli możliwość wzięcia udziału w kursach finansowanych przez UE, nie wiadomo jednak, ile osób faktycznie z tego skorzystało. W rezultacie kontrolerzy nie umieli ustalić, czy opłacone przez Unię szkolenia były skuteczne i czy pomogły w znalezieniu nowej pracy. Środki unijne miały też pomóc regionom w sfinansowaniu projektów umożliwiających zwiększenie oszczędności energii i przejście na źródła odnawialne, Trybunał ustalił jednak, że inwestycje sfinansowane przez UE miały w rzeczywistości niewielki wpływ.

Komisja musi monitorować wydatki

Kontrolerzy ostrzegli, że może zdarzyć się tak, że państwa wydadzą środki na transformację, ale wcale z węgla nie zrezygnują. Dlatego Komisja Europejska powinna lepiej monitorować, na co wydawane są unijne pieniądze. Zwłaszcza że, jak wynika z raportu, proponując utworzenie Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji, KE nie sprawdziła nawet czy wcześniejsze finansowanie UE przyniosło oczekiwany skutek. – Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji to jeden z głównych elementów Europejskiego Zielonego Ładu, zapewnia on regionom górniczym znaczne dodatkowe środki. KE powinna więc zagwarantować, że unijne finanse będą wspierać jasną strategię odchodzenia od węgla – podsumował Nikolaos Milionis odpowiedzialny za kontrolę.