Jeśli Kowalski nie zgodzi się po 2030 r. na wymianę pieca gazowego, to państwo odbierze mu dom?
To jest absolutna nieprawda. Nikt nie będzie nikogo zmuszał do wymiany pieca gazowego. Dyrektywa i jej implementacja nie nakazuje albo nie zmusza obywateli do tego, żeby odinstalowali swoje piece gazowe.
A po 2040 r., kiedy ma wejść, mamy odejść do ogrzewania takimi instalacjami gazowymi?
Również nikt nie będzie nam nakazywał wymiany pieców gazowych. Nie będziemy już mogli wtedy tylko zakupić tego typu nowych instalacji grzewczych. Jeśli ktoś będzie nadal używał pieców gazowych zamontowanych wcześniej, nadal będzie mógł grzać się gazem bez obaw o utratę swojego domu. Zapisy tej dyrektywy pozostawiają nam dowolność i to państwo członkowskie będzie miało za zadanie je dookreślić. W Polsce ogrzewanie gazem stało się w ostatnich latach bardzo popularne i nikt nie będzie chciał wprowadzać zaostrzonych rygorów dla kilku milionów użytkowników takich urządzeń. To na barkach państwa będzie zaś leżało, jak te emisje ograniczyć, np. podając do sieci biogaz traktowany jako paliwo zielone. Przy takim paliwie opłaty wynikające z ETS2 nie będą pobierane. Poza tym jestem przekonany, że po 2030 r. program „Czyste powietrze” będzie kontynuowany w tej czy innej odsłonie. Obywatele więc nie będą pozostawieni sami sobie.
Komisja Europejska opublikowała unijny kompas dla gospodarki na kolejne pięć lat. Miały się tam znaleźć korekty Zielonego Ładu. Które elementy tego kompasu można potraktować jako złagodzenie przepisów polityki klimatycznej?
Komisja zdecydowanie luzuje pręgierz kar i obligatoryjność pewnych przepisów. Po pierwsze, niektóre z nich uogólnia, czyni nieostrymi, dopuszczając swobodną dla każdego kraju interpretację przepisów. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich regulacji. Cały wysiłek autorów tego dokumentu został jednak włożony w komponent deregulacji zmniejszający biurokrację. Natomiast ja nie widzę tam praktycznie żadnego narzędzia, które można by wprost zaliczyć jako korekta polityki Zielonego Ładu. Spodziewamy się takich rozwiązań, które będą korektą w Zielonym Ładzie i których Komisja jeszcze nie uwzględniła. Nalega na nie część państw, w tym Polska.
Na przykład?
Mówię tu o zwiększeniu okresu finansowej pomocy firmom w realizacji tych zielonych działań czy wspominanej wcześniej derogacji ETS2 o trzy lata, o co walczymy. Nie ma tam też wielu elementów, które wymienia Mario Draghi w swoim dokumencie o utracie konkurencyjności w UE.
To musi się zmienić, bo inaczej przegramy rywalizację gospodarczą z innymi kontynentami. Chodzi o przegląd dyrektywy ETS1 (system handlu uprawnieniami do emisji CO2, które kupuje przemysł i energetyka – red.) obejmującej energetykę i przemysł. W konkluzjach raportu Draghiego czytamy, że jeśli zlikwidujemy pulę bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 (jak to jest obecnie w planie) dużym firmom emitującym CO2 – jak cementownie, huty, wielka chemia, rafinerie – to staną się one niekonkurencyjne na rynku globalnym. Rozwiązanie tego problemu jest pilnie potrzebne. Mówimy o kompasie europejskiej konkurencyjności, więc – w moim odczuciu – ten cały system, którym obarczamy przemysł, musi być skorygowany lub wręcz zaprojektowany od zera. Potrzebnych zmian w ETS1, uwypuklonych przez Draghiego, nie widzę we wspominanym kompasie.