Wszystkie oczy na Teheran. Irańskie surowce mogą wyhamować kryzys

Rozmowy o nowym porozumieniu nuklearnym z Iranem zaczęły się bez wielkiego rozgłosu w ubiegłym tygodniu. I z pierwszych komunikatów wynika, że mogą potrwać krótko: wszystkie strony chciałyby zażegnać konflikt na osi Waszyngton-Teheran. Tym bardziej, że Iran ma zasoby naturalne, które mogłyby ustabilizować rynki paliwowe, choć dopiero w dłuższej perspektywie.

Publikacja: 20.02.2022 11:57

Wszystkie oczy na Teheran. Irańskie surowce mogą wyhamować kryzys

Foto: AFP

– Jesteśmy w przełomowym punkcie. To nie kwestia tygodni, lecz dni – tak podsumowywał w środę sytuację przy negocjacyjnym stole szef francuskiej dyplomacji, Jean-Yves Le Drian. Zachód, Rosja i Chiny osiągnęły już wspólne stanowisko. – Pozostaje jeszcze kwestia politycznych decyzji po stronie Irańczyków. Albo wywołają w następnych dniach poważny kryzys, albo zaakceptują umowę, która szanuje interesy wszystkich stron – dodawał.

Według agencji Reutera inni obserwatorzy rozmów potwierdzają słowa francuskiego ministra: w najbliższych dniach los porozumienia – albo nowego konfliktu – może się rozstrzygnąć. Ale w szerszym ujęciu może to być też rozstrzygnięcie dotyczące rynków paliwowych: według analityków agencji Bloomberg to irańska ropa może być tegorocznym "jokerem", który w paliwowym pokerze pociągnie ceny surowców w dół.

Do 100 dolarów i dalej

"Cena baryłki ropy wzrosła już w tym roku do 85 dolarów za baryłkę. Wielu ekspertów przewiduje, że tylko kwestią czasu jest, jak przebije poziom trzycyfrowy, po raz pierwszy od ośmiu lat" – pisali w styczniu dziennikarze Bloomberga. Od tamtej pory nastąpiły kolejne wzrosty i w środę notowano już poziom ponad 92 dol., co tylko uprawdopodabnia ich przewidywania. – "Czy ropa osiągnie trzycyfrowy poziom, czy też zacznie tanieć, zależy w dużej mierze od powrotu Iranu na globalne rynki surowców energetycznych" – dodawał Bloomberg.

Czytaj więcej

Ukraina kusi Iran

Trzeba tu zacząć od dosyć oczywistej wiedzy: Iran dysponuje czwartymi (może nawet trzecimi) na świecie pod względem wielkości rezerwami ropy naftowej oraz drugimi – po Rosji – zasobami gazu naturalnego. Do tej pory miały znaczenie zwłaszcza te pierwsze zasoby – trudno oprzeć się wrażeniu, że spadek cen ropy poniżej poziom 100 dol. za baryłkę osiem lat temu mógł być zasługą podpisania w 2015 r. pierwszego porozumienia nuklearnego z Teheranem, choć jak wiadomo, nie sposób przypisać tego faktu jednemu tylko czynnikowi.

Ale nie chodzi wyłącznie o ropę, bowiem w ślad za nią idzie też gaz. Jak wiadomo, ceny gazu w sporej mierze są powiązane z cenami ropy – ostatnio, po raz pierwszy od wielu lat, wskutek kryzysu energetycznego w Europie nawet ceny gazu skroplonego LNG zaczęły być wiązane z cenami ropy. Zatem stabilizacja cen ropy powinna się przekładać na stabilizację cen gazu, nie mówiąc już o tym, że Iran mógłby zacząć dostarczać również błękitne paliwo na światowe rynki, co także pozwalałoby łagodzić wstrząsy.

Ulga dla rynków

Wiadomo, że irańskie magazyny ropy naftowej są napełnione pod korek. Także możliwości produkcyjne można szybko zwiększyć – według analiz obecnie Teheran wydobywa ok. 2,5 mln baryłek dziennie, co w zasadzie zaspokaja przede wszystkim rynek krajowy, ale w ciągu kilku miesięcy Irańczycy mogą zwiększyć wydobycie do 3,8 mln baryłek dziennie. Bank of America zaś szacuje, że jeszcze w tym roku mogliby oni rzucić na światowy rynek 400 mln baryłek. W efekcie, po cenowym szczycie, który wypadłby mniej więcej w połowie roku – na poziomie ok. 120 dol. za baryłkę – na jesieni i w zimie cena mogłaby spaść do 71 dol. za baryłkę. Goldman Sachs w niedawnych prognozach przyjął, że cena przebije 100 dol. dopiero w trzecim kwartale, ale w całym 2022 r. utrzyma się na średnim poziomie 96 dol.

Czytaj więcej

Iran znów zaskakuje

Analitycy przypominają, że nawet na przestrzeni ostatnich miesięcy Teheran był w stanie uzyskać pewne wyłączenia spod amerykańskiego embarga, które pozwalały mu sprzedawać niewielkie partie paliw przede wszystkim swoim stałym odbiorcom w Azji. Tam też zresztą – ze względu na ograniczenia infrastruktury oraz otwartość lokalnych rynków – poszłaby zapewne olbrzymia większość produkcji z irańskich złóż. Ale i to wystarczy, by załagodzić globalny głód surowcowy i przekierować dostawy na inne niż azjatycki rynki.

Nic jednak nie stanie się z dnia na dzień. Jeszcze kilka tygodni temu Turcy alarmowali, że w apogeum styczniowych siarczystych mrozów, które ścięły Turcję i Iran, Teheran wstrzymał dostawy gazu do zachodniego sąsiada. Z kolei niezależne od reżimu w Teheranie irańskie media donosiły, że lokalne zakłady energetyczne sięgnęły po mazut, wyjątkowo brudne i szkodliwe śmieciowe paliwo. Paradoks bowiem polega na tym, że Iran może siedzieć na drugich co do wielkości światowych złożach gazu, ale cała infrastruktura potrzebna do jego wydobycia i wprowadzenia na rynek jest wyjątkowo zaniedbana.

Uścisk dłoni wroga

To zresztą zasługa wieloletnich konfliktów reżimu z Zachodem. Jeżeli jeszcze w latach 90. przemysł surowcowy w Iranie zaczynał łapać wiatr w żagle, to po 11 września Waszyngton zrobił wiele, by odstraszać wszelkich potencjalnych inwestorów z Zachodu. Dotyczyło to również PGNiG, które w 2008 r. było zaangażowane w rozmowy o rozmaitych formach współpracy. W 2011 r. polski koncern miał jeszcze na stole opcję eksploatacji złóż na wyspie Lavan w cieśninie Ormuz – do umowy nie doszło, a w 2019 r. poinformowano, że PGNiG zamknął definitywnie swoje biuro w Teheranie. W miejsce uciekających lub odstraszonych od Iranu zachodnich firm wchodziły koncerny azjatyckie – ale one raczej skoncentrowały się na formule "minimum inwestycji – maksimum eksportu", co nie przyniosło tamtejszemu przemysłowi ani know how, ani pieniędzy potrzebnych do modernizacji.

Dziś status quo jest niewiele lepsze. W Teheranie miejsce przedstawiciela liberalniejszego skrzydła w reżimie, prezydenta Hasana Rouhaniego, zajął reprezentant jastrzębi, Ebrahim Raisi. Daleko mu do rządzącego w latach 2005-2013 Mahmuda Ahmadineżada, który słynął z jawnie okazywanej Zachodowi prowokacyjnej wrogości, ale raczej trudno się spodziewać daleko idącej skłonności do ustępstw, tym bardziej, że Irańczycy – a także środowiska biznesowe – muszą zdawać sobie sprawę z tego, że Donald Trump (lub polityk mu podobny) może jeszcze wrócić do gry o Biały Dom. Porozumienie nuklearne, nawet jeżeli uda się je teraz osiągnąć, może się zatem

Czytaj więcej

Chińczycy zwietrzyli okazję w Iranie

– Jesteśmy w przełomowym punkcie. To nie kwestia tygodni, lecz dni – tak podsumowywał w środę sytuację przy negocjacyjnym stole szef francuskiej dyplomacji, Jean-Yves Le Drian. Zachód, Rosja i Chiny osiągnęły już wspólne stanowisko. – Pozostaje jeszcze kwestia politycznych decyzji po stronie Irańczyków. Albo wywołają w następnych dniach poważny kryzys, albo zaakceptują umowę, która szanuje interesy wszystkich stron – dodawał.

Według agencji Reutera inni obserwatorzy rozmów potwierdzają słowa francuskiego ministra: w najbliższych dniach los porozumienia – albo nowego konfliktu – może się rozstrzygnąć. Ale w szerszym ujęciu może to być też rozstrzygnięcie dotyczące rynków paliwowych: według analityków agencji Bloomberg to irańska ropa może być tegorocznym "jokerem", który w paliwowym pokerze pociągnie ceny surowców w dół.

Pozostało 87% artykułu
Surowce i Paliwa
Rosyjski eksport paliw jak w pandemii. Coraz więcej uszkodzonych rafinerii
Surowce i Paliwa
Orlen pod lupą. Prokuratura prowadzi ponad 20 spraw
Surowce i Paliwa
Zaskakująca decyzja Białego Domu. Zgoda na energetyczne zakupy w Rosji
Surowce i Paliwa
Azoty poniosły w ubiegłym roku ogromne straty
Surowce i Paliwa
USA wyprodukowały pierwszy wzbogacony uran. Nerwowo na Kremlu