Dane o wpływach budżetowych w tym z eksportu rosyjskiej ropy w okresie styczeń–luty opublikowała Izba Obrachunkowa Federacji. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2016 r. do budżetu Rosji wpłynęło 1,84 bln rubli, z czego 37,3 proc. stanowiły pieniądze za sprzedaż ropy za granicę. Jeszcze rok temu wpływy z eksportu ropy stanowiły 45,9 proc. dochodów budżetu Rosji.
Tym samym dochody z eksportu ropy spadły o 31,7 proc., do 687,7 mld rubli (ok. 10,1 mld dol.). Cena, za jaką baryłkę swojej marki Urals sprzedali Rosjanie, wyniosła blisko 29,5 dolara. Jest to o 20 dol. mniej aniżeli średnia prognozowana cena rosyjskiej ropy na ten rok.
Sytuacji rosyjskiej kasy nie poprawił fakt zwiększenia od stycznia stawek podatkowych na ropę i gazowy kondensat. Dało to wzrost wpływów z podatku od wydobycia surowców o ok. 20 proc., ale nie zniwelowało strat spowodowanych niską ceną surowca na świecie.
Rosyjskie koncerny paliwowe, by nie generować strat, starają się wycofywać z rynków, na których zarabiają najmniej (lub już wręcz tracą). Wicepremier Arkadij Dworkowicz odpowiedzialny w rządzie za sektor energetyczny zapowiedział, że co najmniej dwie rosyjskie firmy nie wznowią dostaw surowca na Białoruś. Kraj ten kupuje rosyjskie produkty naftowe i ropę po najniższej cenie. Chodzi na razie o Gazpromnieft i Tatnieft.
– Według mnie nie jest im korzystnie dalej dostarczać tam ropę i produkty naftowe – przyznał Dworkowicz. Wcześniej rząd sam rekomendował firmom przerwanie dostaw na Białoruś w związku z podejrzeniem, że białoruska strona zamierza manipulować przy podatkach i cłach. Spółka TANEKO (należy do Tatnieftu) już wcześniej podjęła decyzję o przerwaniu dostaw na Białoruś.