Od połowy 2014 r. notowania ropy naftowej potaniała o ok. 70 proc. Baryłka amerykańskiej odmiany WTI kosztuje tylko 28 dolarów.
– Jeszcze w tym roku cena może spaść do 20 dolarów, ale tylko chwilowo. Przy tak niskich poziomach produkcja stanie się ekstremalnie nieopłacalna, co skłoni firmy do zaprzestania wydobycia – mówi Nariman Behravesh.
– Tania ropy to korzyść dla konsumentów z rynków dojrzałych, ale także dla wybranych krajów wschodzących m.in. Indii. W tragicznym położeniu znajdują się natomiast kraje, których gospodarka jest oparta na eksporcie surowca. Do tej grupy należą m.in. Rosja oraz Wenezuela – tłumaczy ekspert.
Opinia wpływowego ekonomisty nie jest odosobniona. Pierwszym analitykiem, który już na początku 2015 r., prognozował spadek cen ropy do 20 dolarów był Ed Morse (szef analityków surowcowych Citigroup). Inni poszli jego śladem. Pod koniec ub. roku stratedzy Goldman Sachs opublikowali głośny raport w którym obstawiali spadek cen do poziomu 20 dolarów za baryłkę. Kilka tygodni temu ryzyko spadków o podobnym zasięgu dostrzegli także eksperci Bank of America Merrill Lynch. W połowie stycznia podobnymi spostrzeżeniami podzielili się stratedzy Banku Morgan Stanley.