Niektóre granice się otwierają. Planując podróż, sprawdzamy to i jeszcze kilka kryteriów: czy da się tam dolecieć? Czy trzeba zrobić test? Czy musimy mieć szczepienie? Czy obowiązuje kwarantanna? A jeśli tak, to jak jest długa?
Te kryteria to już teraz manta osób, które chcą opuścić Polskę, a jeśli wszystkie okażą się dla nas korzystne, uznajemy, że można jechać.
Gdzie wjechać najtrudniej?
Zaraz, zaraz… Zapominamy zupełnie, że jeszcze przed nastaniem pandemii każde z państw miało swoje własne przepisy wjazdowe, które dla podróżnika były niekiedy drogą przez mękę i stanowiły ogromny koszt.
Przykładem mogą być kraje uchodzące za niebezpieczne, w których obowiązuje zagrożenie terrorystyczne – wiele z nich chciałoby mieć więcej przyjezdnych, ale podróże tam odradza choćby MSZ. Na mapie świata są jednak miejsca, które od lat wcale nie chciały wpuszczać zagranicznych turystów.
Jednym z przykładów jest Turkmenistan – była republika radziecka, rządzona przez dyktatora i odizolowana od świata. Żeby tu wjechać, trzeba było wykupić drogą wycieczkę w akredytowanym lokalnym biurze podróży, a następnie czekać na odpowiedź ministerstwa. Odpowiedź bardzo często była negatywna, ponieważ władze obawiały się potencjalnych szpiegów, a nawet blogerów i dziennikarzy. Każdy mógł być podejrzany.
Jednak teraz nie ma zupełnie tego problemu, bo kraj po prostu został zamknięty. Nie ma w nim turystów i oficjalnie nie ma… koronawirusa.
Podobnie, choć nie ze względu na reżim, jest w Bhutanie. Wszyscy turyści, poza obywatelami Indii, do wjazdu muszą wykupić wycieczkę w lokalnym biurze i zapłacić około 250 dolarów za dzień. Cena zaporowa, ale jeśli zorientujemy się, że w tej sumie jest hotel, wyżywienie, wstępy do obiektów, przewodnik oraz samochód z kierowcą – nie wygląda to już tak strasznie.
Ale teraz Bhutan również jest zamknięty. Jeśli się otworzy, wjazd raczej nie będzie łatwiejszy niż przed pandemią.
Zdobywanie wiz w wielu krajach, to również droga przez mękę – całe szczęście coraz częściej możemy wyrabiać ją przez internet. Tak od stycznia miała zrobić Federacja Rosyjska. Polacy znaleźli się na liście narodowości, które na obszar całego kraju mogły wjechać na podstawie e-wizy, ale do połowy marca 2021 proces został wstrzymany.
Jeśli tylko znów ruszy, musimy pamiętać o najważniejszym – na okres całego pobytu w Rosji musimy mieć wykupione ubezpieczenie zdrowotne z minimalną sumą ubezpieczenia 30 tys. euro. Wszystko zależy od regionu kraju – w Moskwie czy Petersburgu leczenie będzie dostępne, ale drogie. W innych częściach nawet jego dostępność nie będzie na zadowalającym poziomie i warto mieć dobre ubezpieczenie, żeby ograniczyć sobie przynajmniej stresu i wydatków.
Tak samo jest w przypadku USA. Niedawno zostały zniesione wizy, ale pozostał obowiązek wykupienia ubezpieczenia turystycznego. Jeśli będziemy się wybierać do Stanów Zjednoczonych, to musimy pamiętać, że tam należy wykupić specjalną polisę z wysoką gwarantowaną sumą kosztów leczenia. Najlepiej wybrać wariant All Inclusive ubezpieczenia ITravel dla podróżujących do USA, gwarantujący pełną ochronę podróżnego za oceanem.
Trzeba wiedzieć, że ochrona zdrowia w USA jest jedną z najdroższych na świecie, a koszty leczenia sięgają ogromnych kwot. Leczenie poważniejszych przypadków to setki tysięcy złotych, a nawet miliony.
Wiele innych krajów w ostatnich latach poluzowało politykę wizową. Zniósł je na przykład Kazachstan, a Tadżykistan i Azerbejdżan wprowadziły proste w uzyskaniu e-wizy.
Niezależnie od przepisów wjazdowych – bez ubezpieczenia turystycznego nie ruszajmy się z domu.
Materiał Promocyjny