W 2020 r. ilość energii elektrycznej wprowadzonej do sieci z mikroinstalacji była aż trzykrotnie większa niż w roku poprzednim. Jak wynika z najnowszego raportu Urzędu Regulacji Energetyki, na koniec grudnia prąd wytwarzało już ponad 459 tys. mikroinstalacji o łącznej mocy ponad 3 GW. Niemal wszystkie (98,5 proc.) wykorzystywały energię promieniowania słonecznego.
Słoneczna moc
Prosumenci eksploatowali w minionym roku 452 tys. z 459 tys. wszystkich mikroinstalacji, wprowadzając do sieci dystrybucyjnych nieco ponad 1,1 TWh energii elektrycznej. Tymczasem jeszcze na koniec 2019 r. w naszym kraju było ok. 149 tys. prosumentów, a na koniec 2018 r. – zaledwie 51 tys.
– Te dane jednoznacznie wskazują, że generacja energii w zielonych mikroźródłach przyrasta w ogromnym tempie. Ich moc zainstalowana w ciągu trzech lat wzrosła blisko dziesięciokrotnie – zauważa Rafał Gawin, prezes URE. Przewiduje też, że to nie koniec wzrostów. – Wydaje się, że rola tego rodzaju rozproszonych źródeł wytwórczych w naszym kraju może rosnąć, szczególnie w kontekście transformacji energetycznej i budowy nowej architektury rynku energii, na którym pojawiają się nowe podmioty, jak chociażby obywatelskie społeczności energetyczne, prosumenci, a z czasem, gdy rozwiną się usługi elastyczności, także fleksumenci – dodaje Gawin.
Jeśli do mikroinstalacji dodamy jeszcze farmy słoneczne, to moc zainstalowana w fotowoltaice obecnie przekracza już 4 GW.
Światowy trend
Popularność fotowoltaiki rośnie na całym świecie. Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej (IRENA) informuje, że rok 2020 był rekordowy dla energetyki słonecznej. Szacuje się, że w minionym roku uruchomiono na świecie około 115 GW mocy w fotowoltaice. IRENA wskazuje też, że energia ze słońca jest coraz tańsza, a w 2020 r. padł nowy rekord pod względem najniższej ceny prądu wytworzonej w instalacjach PV.
Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO) szacuje, że w Polsce wartość rynku PV pod względem obrotów i inwestycji w 2020 r. sięgnęła 8 mld zł i powinna rosnąć w kolejnych latach. Inwestycje w obszarze przydomowych instalacji w ostatnich latach napędzał rządowy program „Mój prąd”. Pula dotacji na mikroinstalacje fotowoltaiczne sięgnęła 1,1 mld zł i wyczerpała się w ubiegłym roku. Trwają prace nad uruchomieniem kolejnej edycji tego programu. Analizy dotyczą m.in. poziomu dofinansowania i poszerzenia zakresu dotacji o ładowarki do samochodów elektrycznych, inteligentne systemy zarządzania energią w domu oraz magazyny ciepła i chłodu. Nabór wniosków ma ruszyć 1 lipca.
To ogromna szansa dla polskich firm, które zapełniają już niemal cały łańcuch dostaw dla przemysłu fotowoltaicznego. Szczególnie mocno w ostatnich latach rozwijał się chociażby krajowy rynek instalatorów paneli PV. Jedynym brakującym elementem jest produkcja ogniw fotowoltaicznych, które obecnie sprowadzamy głównie z krajów azjatyckich. Odpowiedzią ma być budowa przez polskich inwestorów gigafabryki ogniw. W celu realizacji projektu została już powołana spółka Giga PV. Cała inwestycja może pochłonąć 1 mld zł, a sama fabryka – zlokalizowana na Śląsku – będzie zatrudniać ponad tysiąc pracowników i produkować 1 GW ogniw fotowoltaicznych rocznie. Jak podaje IEO, gigafabryka będzie zdolna do wytworzenia w ciągu jednego roku ogniw w ilości pozwalającej na pokrycie 50 proc. średniego rocznego przyrostu nowych mocy w krajowej fotowoltaice i jednocześnie może stanowić ok. 5 proc. rocznych inwestycji w całej Unii Europejskiej. Według biznesplanu produkcja ogniw rozpocznie się w 2024 r.
Spółka, która realizuje ten projekt, współpracuje z ośrodkami naukowymi w celu wyboru najlepszej dostępnej technologii. W ten sposób chce osiągnąć jak najlepszą pozycję konkurencyjną w obszarze kosztów produkcji w stosunku do wyrobów azjatyckich i otworzyć możliwości ekspansji na rynek europejski. – Wykorzystanie wiedzy instytucji badawczych, wykwalifikowani pracownicy oraz istniejące i powstające krajowe podmioty przemysłowe stanowią podstawę do stworzenia w Polsce kluczowych elementów odbudowywanego europejskiego łańcucha dostaw dla fotowoltaiki – podkreśla Grzegorz Wiśniewski, prezes Giga PV i szef IEO.
Szansa dla firm
Na polskim rynku działa już szereg firm zajmujących się produkcją urządzeń PV, montażem przydomowych instalacji czy budową większych farm słonecznych. Natomiast przykładem społecznościowych farm fotowoltaicznych jest inicjatywa spółki OZE Rentier, która w tym roku chce rozpocząć budowę pierwszych elektrowni i postawić instalacje o łącznej mocy 8,5 MWp, finansując się w modelu crowdfundingu udziałowego, gdzie każdy po rozpoczęciu emisji będzie mógł kupić akcje spółki. Spółka planuje wypłacać w formie dywidendy 80 proc. z wypracowanych zysków ze sprzedaży zielonej energii. W planach na kolejny rok ma budowę 10 MWp zainstalowanych w fotowoltaice.
Adobe Stock
Inwestycje w tym obszarze mają swoje umocowanie w nowej polityce energetycznej państwa do 2040 r. W samym tylko obszarze produkcji energii elektrycznej OZE ma stanowić co najmniej 32 proc. w 2030 r., a w 2040 r. już 40 proc. Z dokumentu wynika, że źródła fotowoltaiczne osiągną dojrzałość ekonomiczno-techniczną po 2022 r. Instalacja paneli PV ma stanowić alternatywę dla wykorzystania terenów poprzemysłowych i słabej jakości gruntów, jak również dachów budynków – publicznych i prywatnych. Według założeń rządu w 2030 r. moc zainstalowana w tej technologii w Polsce może wynieść ok. 5–7 GW łącznie w mikroinstalacjach i w dużych instalacjach, zaś w 2040 r. już 10–16 GW. Eksperci twierdzą jednak, że to zbyt ostrożne szacunki, bo rynek fotowoltaiki będzie rozwijał się znacznie szybciej.
Materiał powstał we współpracy z OZE Rentier