Ruszyła transformacja polskiej energetyki i gospodarki, zmierzająca do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych i ochrony klimatu. Jak pana zdaniem ten proces powinien wyglądać? Na co powinniśmy jako kraj położyć największy nacisk?
Ten proces rozpoczął się już kilka lat temu, a teraz widzimy jego wyraźne przyspieszenie, zwiększenie świadomości, że zmiany są konieczne. W ramach transformacji energetycznej największy nacisk powinniśmy położyć na dekarbonizację i decentralizację źródeł wytwórczych, przy jednoczesnej redukcji zapotrzebowania na energię – czy to elektryczną, czy cieplną. Powinniśmy zwiększyć wysiłki zmierzające do zwiększenia efektywności wykorzystania energii, do niemarnowania jej, bo najczystsza, najbardziej zielona i najtańsza energia to ta, której nie zużyjemy.
Jakie znaczenie transformacja energetyczna ma dla konkurencyjności polskiego przemysłu, który dziś mocno narzeka na rosnące ceny prądu?
Znaczenie transformacji dla przemysłu jest ogromne i będzie jeszcze większe w kolejnych latach. Dlatego właśnie ten obszar stał się filarem nowej strategii Siemens Polska.
Chcemy wspierać polską gospodarkę, dbając o środowisko i dobro planety. Nasza firma skupia się na cyfrowej i energetycznej transformacji oraz zrównoważeniu własnej działalności. To, co my obserwujemy, to że od kilku lat firmy na całym świecie deklarują swoje cele i plany związane z osiągnięciem neutralności klimatycznej. Także firmy, które działają w Polsce, niekoniecznie na rynkach międzynarodowych, podejmują własne inicjatywy w tym kierunku. To może decydować o ich konkurencyjności dzisiaj i jutro, o atrakcyjności ich produktów dla klientów, ale też dla potencjalnych inwestorów, którzy będą się zastanawiać, czy warto zainwestować własne pieniądze w działalność takiej firmy.
Polskim firmom jest trudniej przestawić się na zielone tory?
Sytuacja Polski jest szczególna, bo polski miks energetyczny oparty jest przede wszystkim na paliwach kopalnych. Ponad 70 proc. energii elektrycznej wytwarzanej
w kraju pochodzi z węgla, a to paliwo, które emituje najwięcej dwutlenku węgla do atmosfery. To oczywiście przekłada się też na przemysł, bo wpływa na to, jak produkty,
które wyjeżdżają z polskich fabryk, wyglądają w łańcuchach dostaw. Przecież polskie przedsiębiorstwa często dostarczają swoje wyroby do innych firm, które muszą w swoich finalnych produktach uwzględnić ślad węglowy swoich dostawców. Niestety widzimy, jak duży jest ten ślad węglowy w Polsce w porównaniu z innymi krajami.
Tymczasem Unia Europejska zaostrza swoje cele klimatyczne na najbliższą dekadę. Czy pociągnęło to za sobą wzrost zainteresowania przedsiębiorstw w Polsce zmniejszaniem tego śladu węglowego? Czy polskie firmy są w tym procesie zaawansowane czy dopiero raczkują?
Mam wrażenie, że w tym temacie raczkuje nie tylko Polska. Także dla firm międzynarodowych to nowy temat. Oczywiście są przedsiębiorstwa, które już dawno temu zadeklarowały cel redukcji śladu węglowego. Siemens należy do tej grupy, był zresztą pierwszą firmą przemysłową, która zadeklarowała, że do 2030 r. zmniejszy swój ślad węglowy do zera, a już w zeszłym roku zredukowała go o ponad 50 proc. Obserwujemy dziś, że wiele firm poszukuje narzędzi, które pozwolą im zmierzyć ślad węglowy własnego produktu, czyli wyliczyć, jaka ilość CO2 została wytworzona przy produkcji wyrobu końcowego. Może to wyda się trywialne, ale są producenci żywności, którzy zastanawiają się, jak określić ślad węglowy parówki, bo już za kilka lat na etykiecie produktu oprócz ceny i składu znaleźć będzie można także informacje o śladzie węglowym. Po to, by konsument mógł świadomie wybrać produkt według własnego uznania. I być może, jeśli cena będzie taka sama, to zdecyduje się wybrać asortyment, którego produkcja miała mniejszy negatywny wpływ na środowisko. Tak już od kilku lat dzieje się np. w sektorze motoryzacyjnym – producenci samochodów szukają dostawców z jak najmniejszym śladem węglowym.
Jeśli firma myśli o zmniejszeniu śladu węglowego, to od czego powinna zacząć?
Po pierwsze powinna ustalić strategię dekarbonizacyjną, czyli określić konkretne działania, jakie należy podjąć. Bo policzenie śladu węglowego to jedno, ale na końcu trzeba będzie go redukować. Dlatego, żeby dobrze rozpocząć proces, trzeba po prostu poważnie podejść do dekarbonizacji, już nie tylko jak do sloganu marketingowego, ale jako faktycznej konieczności, by z jednej strony zadbać o planetę, a z drugiej o konkurencyjność własnego przedsiębiorstwa, aby mogło się ono dalej rozwijać i istnieć na rynku. Po drugie, konieczne jest mocne zaangażowanie zarządu firmy. Najlepiej, aby jeden z członków zarządu był odpowiedzialny za strategię dekarbonizacji – za jej stworzenie i skuteczne wdrożenie w taki sposób, by były określone jasne cele, konkretne zobowiązania i spójny budżet na tę działalność. A po trzecie, warto skorzystać z ekspertów, których wkład może okazać się nieoceniony. Firmy produkcyjne zazwyczaj skupiają się na własnej działalności i nie muszą być ekspertami w tej dziedzinie.
Jednym z takich ekspertów jest firma Siemens. Dostarczamy rozwiązania w całym cyklu energetycznym – od zrównoważonego wytwarzania energii do jej inteligentnej dystrybucji, magazynowania oraz efektywnego wykorzystania.
Gdzie firmy mogą szukać rezerw, jeśli chodzi o redukcję emisji gazów cieplarnianych?
Bardzo duży spadek emisji może być związany z zapotrzebowaniem na energię elektryczną, bo tak jak już wspomniałem, energia w Polsce ma bardzo duży ślad węglowy. Dlatego też zmniejszenie zużycia takiej samej ilości energii przez polską firmę da zdecydowanie większy efekt w porównaniu z jej konkurentami z Niemiec, Francji, Włoch czy Czech. Z drugiej strony możemy myśleć o zmniejszeniu zapotrzebowania na energię cieplną, a także sprężone powietrze, które jest jednym z najbardziej nieefektywnych mediów energetycznych. Żeby wyprodukować sprzężone powietrze, trzeba w to włożyć bardzo dużo energii i tylko kilka, kilkanaście procent tej energii jest właściwie wykorzystanych. Możliwości jest wiele, ale na początku polecam skupić się na zmniejszeniu zapotrzebowania na energię, a później warto pomyśleć o własnych, lokalnych źródłach energii
– cieplnej lub elektrycznej – by gospodarka energetyczna przedsiębiorstwa była jak najbardziej zoptymalizowana. To jednak musi iść w parze z efektywnością energetyczną, by nie doszło do sytuacji, że produkujemy super zieloną energię, która za chwilę będzie marnowana, bo to nie da nam żadnego pozytywnego efektu.
Z drugiej strony dekarbonizacja wiąże się też z większymi kosztami dla firm, chociażby z uwagi na inwestycje w technologie niskoemisyjne. Czy wobec tego w transformacji widzi pan więcej ryzyk czy jednak szans dla polskich firm?
Zdecydowanie więcej szans, bo transformacja jest koniecznością i znacznie większe ryzyko przyniósłby firmie brak działań w kierunku dekarbonizacji. Natomiast firmy, które rozpoczną inicjatywy wcześniej, jako pionierzy będą mieli uprzywilejowaną pozycję na rynku. Przejawi się to chociażby w tym, że to ich produkty będą wybierane przez klientów jako te o najmniejszym śladzie węglowym. Co ważne, dekarbonizacja wcale nie musi być związana z wykorzystaniem budżetu inwestycyjnego przedsiębiorstwa. Wielokrotnie w firmach mamy taką sytuację, że wydatki inwestycyjne mają swoje wymagania, np. określoną z góry stopę zwrotu. W przypadku dekarbonizacji, która jest bardzo mocno związana z efektywnością energetyczną, taki projekt może być sfinansowany w pełni z oszczędności. Działając przy wsparciu firm ESCO, które świadczą usługi energetyczne związane ze zwiększaniem wydajności aktywów wytwórczych czy zmniejszaniem zapotrzebowania na energię, taki projekt może być w pełni zrealizowany
bez wykorzystania budżetu klienta. Przykładem jest ostatnio wdrożony przez Siemens projekt w fabryce dywanów w Białymstoku, gdzie wraz z klientem zmniejszyliśmy ślad węglowy o jedną trzecią, a zużycie energii o ponad 20 proc. W tym przypadku Siemens zagwarantował, że oszczędności energetyczne w wyniku wdrożenia konkretnych rozwiązań wyniosą 2 mln zł rocznie. Tak więc ten projekt został wdrożony na ryzyko i koszt Siemensa, a klient nie musiał wydać ze swojego budżetu inwestycyjnego nawet złotówki.
Transformacja energetyki to też konieczność przebudowy sieci energetycznych, które nie są dziś dostosowane chociażby do szybko rosnącej liczby mikroinstalacji fotowoltaicznych. Jak można usprawnić pracę sieci?
Obecnie faktycznie obserwujemy bardzo duży wzrost instalacji fotowoltaicznych i myślę, że Polska nie do końca była na to przygotowana. Patrząc na to, co się dzieje w Europie, myślę, że magazynowanie energii będzie jednym z kolejnych obszarów, który będzie bardzo dynamicznie rozwijał się w Polsce. Właśnie po to, by sieć mogła być zbilansowana. Pomóc w pracy sieci może też budowa rozproszonych źródeł energii, którymi można sterować. Kolejny rozwojowy obszar to mikrosieci, czyli małe systemy elektroenergetyczne, w których zarządzamy źródłem i magazynem energii tak, by energia była wykorzystana jak najbardziej optymalnie, jak najtaniej, jak najkorzystniej
dla środowiska i by odbiorca miał pewność ciągłości dostaw energii.
Materiał powstał we współpracy z firmą Siemens