Podczas jednej z konferencji kilka tygodni temu zaproponowałem taką debatę i zaprosiłem do dyskusji, ale na razie bez rezultatów.
Faktem jest, że w toku takiej debaty głos kilkudziesięciu przedsiębiorstw energochłonnych, posiadających silne organizacje branżowe, będzie lepiej słyszany niż postulaty kilku milionów właścicieli małych i średnich firm, m.in. tysięcy fryzjerów czy piekarzy, których nikt nie reprezentuje. Ale to właśnie ci przedsiębiorcy – zatrudniając u siebie po kilka osób – ponoszą najwyższe koszty zmian na rynku energii. W zakładzie usługowym płacą wyższą stawkę za prąd niż we własnym domu, nie mówiąc już o odbiorcach z „większego” przemysłu. Dlatego chętnie widziałbym ich przy takim okrągłym stole.
Czy czeka nas szybkie uwolnienie cen energii po wprowadzeniu pakietu zimowego, czyli dyrektyw i rozporządzeń unijnych, które ukształtują wspólny rynek energii w przyszłej dekadzie?
Polska jest jednym z niewielu rynków z regulowaną ceną energii. Jej uwolnienie dzisiaj byłoby wstrząsem dla wszystkich konsumentów. Dlatego nie znieśliśmy dotąd taryfowania gospodarstw domowych. Stworzyliśmy za to mechanizm pozwalający na zmianę sprzedawcy.
Ponieważ jednak pakiet zimowy mówi o konieczności budowy wolnego rynku, taryfy na energię dla odbiorców indywidualnych czeka prawdopodobnie ten sam scenariusz, który realizuje się w przypadku gazu. Na rynku błękitnego paliwa wkrótce będziemy mieli całkowitą deregulację (od 2024 r. zniknie taryfa dla gospodarstw – red.).
Problem w tym, że jest coraz mniej sprzedawców alternatywnych.
Dziś każde prywatne przedsiębiorstwo, które nie jest kontrolowane przez Skarb Państwa, jest na wagę złota. Faktycznie jest ich zbyt mało, dlatego są jak rodzynki w cieście.
Ostatnie upadki firm mogą spowodować, że będziemy podchodzili do zmiany dostawcy z jeszcze większą rezerwą niż dotąd.
Proces budowy wolnego rynku jest trudny. Mieliśmy do czynienia z upadkiem firmy, która osierociła poważną grupę klientów. Dopiero to uświadomiło nam, że zabrakło na czas właściwych regulacji zabezpieczających ciągłość dostaw dla odbiorców gazu. Widzieliśmy przecież, że instytucja sprzedawcy rezerwowego była wprowadzana w pośpiechu.
Jeśli chodzi o niechęć do zmiany sprzedawcy, to wynika ona głównie z małych różnic w ofertach poszczególnych firm.
Może chodzić także o brak poczucia bezpieczeństwa. Zapominamy bowiem, że odbiorca w gospodarstwie domowym zawsze ma możliwość powrotu z rynku do zatwierdzanej przez URE taryfy swojego tzw. sprzedawcy z urzędu.
CV
Maciej Bando jest prezesem Urzędu Regulacji Energetyki od czerwca 2014 r. Wcześniej pełnił obowiązki regulatora i był wiceprezesem URE. Doświadczenie zdobywał m.in. w PGE. Absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Warszawskiej i studiów podyplomowych z biznesu i zarządzania.