W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Mycle Schneider, ekspert ds. energetyki jądrowej mówi, że inwestowanie w energetykę nuklearną to strata czasu i pieniędzy. W polskich planach jest od 6 do 9 GW mocy z atomu. Ma to kosztować 60 mld zł w 20 lat. Wychodzi 6-9 mld zł za 1 GW. Dzisiejsza wycena PGE na giełdzie to 6,6 mld zł. Spółka nie jest w stanie udźwignąć nawet 1 GW. Większość osób uważa, że atom był fajny, ale 10-20 lat temu. Za 15 lat, kiedy atom pojawi się w systemie, będzie to technologia przestarzała. Jest sens wchodzić w atom, kiedy Francja i Niemcy od niego odchodzą? Do jakiego atomu chcemy zmierzać?
Premier w exposé wskazał, że będziemy szli w kierunku energetyki jądrowej. Wymienił to jako jedno ze źródeł, które będzie zabezpieczało nasze potrzeby energetyczne. Mamy świadomość, że jest to źródło skalowalne, dostępne 24 godz. na dobę, pozwala produkować energię w sposób niesłychanie przewidywalny.
Polska jest krajem, który aspiruje do bycia coraz bardziej uprzemysłowionym. Inwestorzy i polski przemysł będzie oczekiwał od kraju, że produkowana energia będzie spełniała wymogi, które są obecnie dyskutowane w Brukseli. W Nowym Zielonym Ładzie produkty, który będą miały znaczący ślad węglowy będą stopniowo w trudniejszej sytuacji, wobec tych, które będą oparte o zieloną energetykę. Dla polskiego przemysłu nie ma alternatywy, żeby rozwijać zeroemisyjną energetykę, czerpać z niej i mieć pewność, że jako państwo będziemy w stanie ją zapewnić.
Sytuacja energetyczna w naszym regionie świata jest postrzegana przez pryzmat wyzwań Europy Zachodniej czy specyficznej sytuacji Stanów Zjednoczonych. Miałem okazję rozmawiać z partnerami z krajów rozwijających się z południowo-wschodniej Azji, Chin, Indii. Okazuje się, że programy rozwoju energetyki jądrowej rozwijają się tam bardzo mocno, bo tam rosną największe potrzeby energetyczne na świecie.