Tania ropa to nie tylko korzyści

Naszym celem nigdy nie jest wpływanie na kurs euro – zapewnia prezes Narodowego Banku Austrii, członek decyzyjnego gremium Europejskiego Banku Centralnego Ewald Nowotny.

Publikacja: 18.10.2015 21:00

Ewald Nowotny

Ewald Nowotny

Foto: Bloomberg

Rz: Na rynkach finansowych powszechne są oczekiwania, że EBC przedłuży lub zwiększy program skupu papierów dłużnych za wykreowane pieniądze. Z drugiej strony, skuteczność programu jest kwestionowana. Jak pan ocenia jego dotychczasowe efekty?

Z technicznego punktu widzenia, jest on efektywny. Zgodnie z zapowiedzią (ze stycznia br. – red.) skupujemy aktywa za 60 mld euro miesięcznie i będziemy w stanie zgodnie z planem kontynuować to do września 2016 r. Sądzę jednak, że ten program jest skuteczny także z ekonomicznego punktu widzenia, bo stanowi przeciwwagę dla bardzo silnych tendencji deflacyjnych, których doświadcza strefa euro. Jest jednak jasne, że polityka pieniężna to tylko jeden element polityki ekonomicznej. Aby zapewnić gospodarce strefy euro solidną ekspansję, potrzebne są dodatkowe działania. Dotyczy to reform strukturalnych i polityki fiskalnej.

Sugeruje pan, że polityka fiskalna w strefie euro powinna być bardziej ekspansywna?

Przez dłuższy czas była restrykcyjna. Teraz można ją określić jako neutralną, ale może się pojawić potrzeba, by stała się ekspansywna. Zwłaszcza że impuls ze strony eksportu, na który liczyliśmy, wydaje się słabnąć.

Czy to efekt aprecjacji euro? To zjawisko niepokoi EBC?

Na rynkach finansowych panuje nerwowa atmosfera. Jest więc niezwykle ważne, aby strefa euro działała na rzecz stabilności ekonomicznej. I choć stabilność kursu euro nie jest bezpośrednim celem EBC, duże wahania waluty komplikują nam wypełnianie jedynego celu, czyli dbania o stabilność cen.

Od kilku lat polityka pieniężna jest często postrzegana przez pryzmat walut. Decyzje banków centralnych interpretowane są jako próby wpływania na kursy, co bywa nazywane wojną walutową. Ta wojna to fakt?

Zdecydowanie nie. Jeśli chodzi o EBC, to ma on bardzo klarowny mandat, zobowiązujący go do utrzymywania stabilności cen. Nie mamy mandatu do wpływania na kurs euro i żadne z naszych działań nie mają tego na celu. Wahania euro w reakcji na decyzje EBC postrzegamy jako skutek uboczny polityki zorientowanej na stabilność cen. Duże gospodarki, takie jak strefa euro i USA, mogą sobie pozwolić na prowadzenie polityki pieniężnej adekwatnej do wewnętrznych uwarunkowań. Dla mniejszych, np. Szwajcarii, kurs waluty może jednak odgrywać ważniejszą rolę.

Część ekonomistów wskazuje, że presja aprecjacyjna na euro to naturalna konsekwencja nadwyżki eurolandu na rachunku obrotów bieżących, odzwierciedlającej w dużej mierze nadwyżkę handlową Niemiec. Czy należy temu zjawisku przeciwdziałać?

Nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących takiej wielkości, jak odnotowana w ub.r. w strefie euro, trudno uznać za stan równowagi. Ale od tego czasu już nastąpiły pewne dostosowania. Np. w Niemczech przyspieszył wzrost płac, co powinno z czasem ograniczyć ich nadwyżkę handlową. Na dłuższą metę należy unikać zarówno nadwyżek na rachunku obrotów bieżących, jak i deficytu. Te kraje Eurolandu, które tradycyjnie miały deficyt, w dużej mierze już je ograniczyły. Teraz kraje z nadwyżkami też weszły na właściwą drogę.

Presja deflacyjna to w dużej mierze efekt spadku cen surowców. Mogłoby się wydawać, że dla europejskiej gospodarki, która jest importerem surowców, to dobra wiadomość. Dlaczego więc EBC próbuje tej presji przeciwdziałać?

Sytuacja na rynku surowców ma wiele wymiarów. Z jednej strony, jest jasne, że spadek ceny ropy jest tożsamy ze wzrostem realnego dochodu do dyspozycji europejskich gospodarstw domowych. Z drugiej, wywołuje problemy w krajach, w których eksport ropy odgrywa ważną rolę. A to pogarsza perspektywy europejskiego eksportu. Te negatywne konsekwencje przeceny surowców mogą przeważać nad pozytywnymi.

Inflacja jest poniżej celu EBC od niemal trzech lat i nie brak prognoz sugerujących, że w przewidywalnej przyszłości do niego nie wróci. Może więc EBC powinien obniżyć ten cel, aby nie prowadzić polityki pieniężnej zorientowanej na osiągnięcie niemożliwego?

Rozbieżne opinie na temat inflacji i stóp procentowych odzwierciedlają różnice opinii w odniesieniu do długoterminowych perspektyw wzrostu europejskiej gospodarki. Jeśli ktoś sądzi, że w Europie dojdzie do stagnacji w stylu japońskim, ma prawo uważać, że inflacja i stopy pozostaną niskie. Ale jeśli Europa wróci do trybu szybszego wzrostu, naturalnie wzrosną też inflacja i stopy. A wszystkie prognozy, którymi dysponujemy, sugerują, że w przyszłym roku PKB w strefie euro będzie rosło szybciej, niż w tym, który z kolei będzie lepszy, od poprzedniego. Oczywiście, koniunktura wewnątrz strefy euro jest zróżnicowana. Ale wiele spośród państw, które miały poważne problemy, są na dobrej drodze do ich rozwiązania. Irlandia, Hiszpania, Portugalia uczyniły znaczący postęp w tej kwestii. Jeśli więc chodzi o średnioterminowe perspektywy gospodarki strefy euro, jestem optymistą.

Nie obawia się pan, że spowolnienie w Chinach zahamuje ożywienie w strefie euro?

Żadna gospodarka nie jest w pełni odporna na globalne zjawiska, ale duże organizmy, takie jak strefa euro, są bardziej stabilne. Jeśli chodzi o Chiny, ich udział w europejskim eksporcie jest duży, ale nie przytłaczający. Praktycznie dla każdego kraju UE wymiana handlowa z innymi z tego bloku jest ważniejsza niż handel z Chinami. Ale Państwo Środka ma duże znaczenie dla wielu gospodarek wschodzących, zwłaszcza tych, które eksportują surowce. Spowolnienie w wielu tych gospodarkach naraz miałoby pewne implikacje dla Europy.

W związki z tym, że wiele banków centralnych nie jest w stanie utrzymać inflacji w pobliżu swoich celów, część ekonomistów sugeruje, że strategia bezpośredniego celu inflacyjnego jest błędna. Proponują np. by banki dążyły do utrzymania określonego tempa wzrostu nominalnego PKB, zamiast indeksu cen. Co pan na to?

To interesujący temat do akademickich dyskusji. Ale z perspektywy banków centralnych istotna jest konsekwentna komunikacja z uczestnikami życia gospodarczego. Dlatego wahałbym się przed zmianą celów, które EBC i inne banki sobie stawiają. Oczywiście, strategia bezpośredniego celu inflacyjnego nie jest wieczna. Nic nie jest. Ale obecnie kluczowym zadaniem dla banków centralnych jest stabilizowanie oczekiwań uczestników życia gospodarczego. Zmiana ram polityki pieniężnej nie byłaby więc dobrym pomysłem.

Od 2007 r. liczba państw strefy euro zwiększyła się z 12 do 19. Czy to utrudnia podejmowanie decyzji w Radzie Prezesów EBC?

Niezbyt. Kraje członkowskie strefy euro muszą spełnić określone kryteria. W efekcie członkowie Rady Prezesów (składa się z sześciu członków zarządu EBC oraz szefów banków centralnych członków Eurolandu – red.) co do zasady powinni mieć zbliżone poglądy na kwestię stabilności ekonomicznej.

W praktyce nie zawsze tak jest. Prezes Bundesbanku Jens Weidmann konsekwentnie uważa, że łagodna polityka pieniężna EBC hamuje restrukturyzację gospodarki strefy euro, umożliwiając przetrwanie słabym firmom.

Nie przykładałbym do tej dyskusji zbyt wielkiej wagi. Wszystkim członkom Rady Prezesów zależy na ożywieniu gospodarczym w strefie euro. I ostatecznie zawsze jesteśmy w stanie wypracować wspólne stanowisko co do polityki pieniężnej, która temu sprzyja. EBC ma jasną strategię i sądzę, że jak dotąd była ona skuteczna.

CV

Ewald Nowotny (ur. 1944 r.) jest austriackim ekonomistą i politykiem. Od 2008 r. jest prezesem tamtejszego banku centralnego i tym samym członkiem Rady Prezesów EBC. W latach 1978–1999 zasiadał w austriackim parlamencie z ramienia Partii Socjaldemokratycznej.

Rz: Na rynkach finansowych powszechne są oczekiwania, że EBC przedłuży lub zwiększy program skupu papierów dłużnych za wykreowane pieniądze. Z drugiej strony, skuteczność programu jest kwestionowana. Jak pan ocenia jego dotychczasowe efekty?

Z technicznego punktu widzenia, jest on efektywny. Zgodnie z zapowiedzią (ze stycznia br. – red.) skupujemy aktywa za 60 mld euro miesięcznie i będziemy w stanie zgodnie z planem kontynuować to do września 2016 r. Sądzę jednak, że ten program jest skuteczny także z ekonomicznego punktu widzenia, bo stanowi przeciwwagę dla bardzo silnych tendencji deflacyjnych, których doświadcza strefa euro. Jest jednak jasne, że polityka pieniężna to tylko jeden element polityki ekonomicznej. Aby zapewnić gospodarce strefy euro solidną ekspansję, potrzebne są dodatkowe działania. Dotyczy to reform strukturalnych i polityki fiskalnej.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Rozmowa
Kurtyka: Będziemy szli w kierunku energetyki jądrowej
Rozmowa
Obajtek: Orlen nie może myśleć krótkoterminowo
Rozmowa
Buzek: Transformacja energetyczna Polski jest konieczna
Rozmowa
Obajtek: Jesteśmy zdeterminowani, aby przejąć Lotos i Ruch
Rozmowa
Tauron nie planuje zamykania kopalń
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10