Rz:Stabilność dostaw surowców energetycznych, w tym ropy naftowej, staje się jednym z priorytetów Unii Europejskiej. Na wzór korytarza gazowego Świnoujście–Krk może też powstać korytarz naftowy Północ–Południe w naszej części Europy z udziałem Polski. Jakie są szanse na jego realizację?
Marcin Moskalewicz: Nie ma lepszego rozwiązania, które pomogłoby państwom Unii Europejskiej w integracji rynków energii oraz dywersyfikacji źródeł i kierunków dostaw niż budowa interkonektorów. Na korytarz naftowy Północ–Południe, który ma na celu bezpieczne zaopatrzenie rafinerii nie tylko w Polsce, ale i w Czechach, na Słowacji oraz Ukrainie, składa się kilka elementów i inwestycji. A zatem potrzebne są decyzje na poziomie UE oraz w poszczególnych krajach. Z naszej strony kluczowe są dwa projekty, czyli budowa terminalu naftowego w Gdańsku oraz rozbudowa rurociągu pomorskiego. Ich realizacja oznaczałaby nie tylko zwiększenie elastyczności dostaw do rafinerii podłączonych do systemu rurociągów PERN, ale także w przypadku budowy rurociągu Litvinow–Spergau – zapewnienie dodatkowej przepustowości na potrzeby rafinerii czeskich i słowackich, czyli de facto uruchomienie korytarza Północ–Południe.
Terminal w Gdańsku powinien być gotowy w grudniu. Czy druga faza tej inwestycji jest pewna?
Wszystko wskazuje na to, że prace zakończą się zgodnie z planem, czyli w grudniu, co cieszy mnie tym bardziej, że wykonawcami są prawie w 100 procentach polskie firmy. Naturalnie sam rozruch terminalu zajmie jeszcze kilka miesięcy, ale zakładamy, że zakończy się zgodnie z harmonogramem w I kwartale przyszłego roku. Co do drugiej fazy inwestycji – jest przesądzona, natomiast wciąż doprecyzowujemy optymalny sposób wykorzystania przyszłej infrastruktury. W związku z szybkim rozwojem branży chemicznej w kraju wiele wskazuje, że dominującą rolę w drugim etapie może odgrywać właśnie chemia.
Jakie będą lub powinny być kolejne decyzje inwestycyjne?