Na razie są dwie informacje, jakie napłynęły ze szczytu G7 w Kananaskis w stanie Alberta: że najbogatsi są bardzo blisko podpisania porozumienia w sprawie metali krytycznych, a także że Donald Trump po podpisaniu nowej umowy handlowej z Wielką Brytanią wyleciał z Kanady, bo „miał ważniejsze sprawy” niż dyskusję na temat sytuacji na Bliskim Wschodzie. Uniknął w ten sposób spotkania z prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim, który chciał z nim rozmawiać o nowych dostawach uzbrojenia.
Zagrożenie rozlaniem konfliktu Izraela z Iranem
Tymczasem wojna izraelsko-irańska weszła już w piąty dzień i zagrożenie, że konflikt rozleje się na cały region Bliskiego Wschodu i ucierpią na tym eksporterzy ropy naftowej, nadal jest realne.
Na razie jednak doszło do pewnego uspokojenia, po tym jak ceny ropy Brent wystrzeliły w ostatni piątek i nadal drożały w poniedziałek. Transakcje zamknęły się wówczas na poziomie 74,60 dolarów za baryłkę i było to aż o 7 proc. więcej, niż w ostatni czwartek, czyli przed wybuchem konfliktu. We wtorek w połowie dnia ropę można już było kupić za niewiele ponad 70 dol. za baryłkę. Tyle że tendencja była wzrostowa. Nadal nad rynkiem wisi zagrożenie, że Iran zdecyduje się na zaminowanie cieśniny Ormuz, kluczowego szlaku transportu ropy z regionu Bliskiego Wschodu. Przepływa tamtędy jedna trzecia światowych dostaw ropy transportowanej drogą morską, średnio 21 mln baryłek dziennie.
Czytaj więcej
Rosyjska czy chińska AI może decydować kogo zabić – tam z procesu decyzyjnego usuwany jest człowi...
Iran już wielokrotnie groził zablokowaniem tej drogi. Także i tym razem irańska agencja IRINN zacytowała deputowanego Esmaila Kosari, który powiedział, że władze w Teheranie taką opcję poważnie rozważają. Zdaniem analityków Goldmana Sachsa taki scenariusz, gdyby rzeczywiście został zrealizowany, doprowadziłby do zwyżki cen ropy do nawet 100 dol. za baryłkę.