Orlen w oświadczeniu wydanym po ukazaniu się informacji Reutersa zapewnia, że nie uczestniczy w jakimkolwiek transporcie rosyjskiej ropy i przeprowadził kontrolę wszystkich statków, jakie wynajmuje, aby upewnić się, że nie naruszają one sankcji.
Rosyjska ropa po 60 dolarów, ale nie więcej
Korzystanie z tankowców obsługiwanych przez nierosyjskie przedsiębiorstwa żeglugowe w celu dostarczania rosyjskiej ropy i produktów nie stanowi naruszenia jakichkolwiek sankcji. Tyle, że dostawy podlegają polityce górnych limitów cenowych narzuconej przez wiodące gospodarki Grupy Siedmiu (G7). Od czasu nałożenia sankcji na Rosję większość firm naftowych unikała kontraktowania tankowców przewożących rosyjską ropę właśnie ze względu na ryzyko sankcji, ale także ograniczeń, jakie same sobie narzuciły.
Czytaj więcej
Ceny paliw na stacjach Orlenu są jednymi z najniższych w Europie i praktycznie nie reagują na wydarzenia na europejskim rynku energii. Jaki jest tego powód?
W ramach wyznaczonego pułapu cenowego zachodnie firmy mogą wysyłać i ubezpieczać rosyjską ropę i produkty, pod warunkiem jednak, że te będą sprzedawane po cenie niższej niż 60 dol. za baryłkę. Polska, niegdyś jeden z największych importerów ropy z Rosji, wiosną tego roku wstrzymała zakupy surowca z tego kraju - przypomina agencja.
Tankowce nie pływają na pusto
Orlen zastąpił rosyjską ropę dostawami z Bliskiego Wschodu i Morza Północnego. A w transporcie z krajów arabskich jest w stanie uzyskać niższe stawki za transport, jeśli skorzysta z tankowców, którymi transportowano rosyjską ropę, bo popyt na nią zmalał.