Z informacji podanych przez Greenpeace wynika, że brytyjski potentat naftowo-gazowy Shell złożył pozew do londyńskiego sądu. W pozwie domaga się od Greenpeace odszkodowania na kwotę 2,1 mln dolarów za to, że aktywiści ekologiczni weszli na pokład statku wydobywczego w styczniu 2023 roku. Sytuacja miała miejsce na Atlantyku w pobliżu Wysp Kanaryjskich, a działacze organizacji ekologicznej pozostali na statku aż do wybrzeży Norwegii.
- Prawo do protestu jest fundamentalne i bezwzględnie je szanujemy. Trzeba jednak robić to bezpiecznie i zgodnie z prawem – poinformował agencję Reuters rzecznik koncernu Shell.
Czytaj więcej
Chiny bez skrupułów wykorzystują wojnę w Ukrainie do tanich zakupów w Rosji. W tym roku import rosyjskiej ropy zwiększył się o blisko jedną czwartą. Pomimo to chińskie koncerny zapłaciły Rosjanom o 2,3 proc. mniej niż rok wcześniej.
Rzecznik przyznał, że toczy się postępowanie sądowe, ale odmówił szerszego komentarza. Podkreślił jednak, że wchodzenie na pokład płynącego statku było "niezgodne z prawem i niezwykle niebezpieczne". Działacze Greenpeace dokonali abordażu z pokładu ścigających statek Shella pontonów. Protesty przeciwko wydobywaniu ropy i gazu od dawna stanowią część działalności Greenpeace.
Shell domaga się odszkodowania za koszty związane z opóźnieniami w dostawach i dodatkowe wydatki na bezpieczeństwo. Koncern chce także pokrycia kosztów prawnych.