Duże zmiany, do jakich doszło na polskiej scenie politycznej w wyniku niedzielnych wyborów parlamentarnych, nie przekładają się na równie dynamiczne zmiany cen paliw na stacjach. Co więcej, względny spokój może jeszcze trochę potrwać. – Na razie ceny paliw na polskich stacjach są stabilne i nie widać, aby szybko miało dojść do jakichś istotnych zmian. Myślę, że najwcześniej za kilka dni możemy obserwować zauważalne podwyżki – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. W jego opinii w dłuższej perspektywie obecne ceny są nie do utrzymania. Dziś jest jednak jeszcze za wcześnie, aby ocenić, jak szybko będą rosnąć i do jakiego poziomu.
– Nie zmienia to faktu, że już od jakiegoś czasu widoczne są istotne dysproporcje między cenami obowiązującymi w poszczególnych sieciach, a nawet na poszczególnych stacjach. Wiązać się to może z różnym poziomem zaopatrzenia w tańsze paliwa pochodzące z krajowych rafinerii – twierdzi Bogucki. Z danych e-petrol.pl wynika, że w ubiegłym tygodniu średnia cena diesla wynosiła na polskich stacjach 6,14 zł za litr oraz 6,07 zł za benzynę Pb95.
Analitycy tej firmy w tym tygodniu ceny obu paliw prognozują odpowiednio w widełkach 6,09–6,22 zł oraz 5,99–6,15 zł. W tym kontekście należy jednak zauważyć, że jest jeszcze całkiem sporo obiektów, gdzie można kupić oba paliwa po mniej niż 6 zł. Ceny obowiązujące nad Wisłą cały czas są jednymi z najniższych w Europie. Dziś zarówno diesel, jak i benzyna tańsze są jedynie w Turcji. U naszych sąsiadów są wyższe: o kilkadziesiąt groszy na Litwie, o ponad 1 zł w Czechach i na Słowacji oraz o ponad 2 zł w Niemczech.
Czytaj więcej
Niemal 60 mld zł pochłoną wydatki państwa na mrożenie cen prądu i gazu w 2023 r. To kwota mniejsza, niż zakładano.