W Europie widać narastające wątpliwości wobec zielonej transformacji. Czy faktycznie potrzebujemy zmian w naszej gospodarce wdrażanych w tak szybkim tempie?
Wyzwania, które stoją przed nami, mogą się wydawać bardzo skomplikowane i często niezrozumiałe. Wystarczy jednak spojrzeć choćby na rekordy ciepła w 2023 r. W zeszłym roku odnotowano najwyższą średnią temperaturę w historii. Pierwszy raz wzrosła ona o 1,5 stopnia C powyżej średniej temperatury z okresu epoki przedprzemysłowej. Niektórzy mówią, że zmian klimatu nie ma. Fakty są zgoła odmienne. Już teraz na świecie z ich powodu, a więc w wyniku ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak huragany czy susze, cierpią miliony ludzi. Według szacunków WHO w latach 2030–2050 zmiany klimatyczne będą odpowiadały za nawet 250 tys. nadmiarowych zgonów rocznie. To właśnie decyduje, że zmian potrzebujemy tu i teraz.
Europa jest w awangardzie tych zmian. UE ma jednak tylko 6–8 proc. udziałów w światowych emisjach…
To moim zdaniem nie zmienia w żaden sposób naszej odpowiedzialności. Dlaczego? Bo nawet jeśli przyczyny problemu w większym stopniu leżą w innych częściach świata, to i tak my bezpośrednio będziemy ponosić tego konsekwencje, choćby w postaci wzmożonej migracji do Europy. To globalny problem. Być może nasz udział w emisji jest niewielki, ale musimy pamięć, że importujemy do Europy produkty, które zostały wytworzone gdzie indziej, i to tam wyemitowano CO2.
Źródłem problemu jest więc nadmierna emisja dwutlenku węgla, a 80 proc. tej emisji jest związane z produkcją energii. Nie powinniśmy myśleć tylko o produkcji energii elektrycznej, ale i o samym zużyciu. Najtańsza energia to bowiem ta, której nie trzeba było wyprodukować. Co więcej, mamy już teraz technologie, które pozwalają ograniczyć emisje CO2 aż o 70 proc. Te technologie to OZE i atom. Energetyka jądrowa jest obecnie fundamentalnie ważna, bo stabilizuje dostawy energii.
Czytaj więcej
Resort klimatu przyznaje, że wciąż nie udało się nadrobić zaległości w wypłacie dotacji z program...
Czy cel redukcji emisji CO2 o 90 proc. już w 2040 r., który proponuje Komisja Europejska, jest możliwy?
Wszystko zależy od dostępnych technologii w tym okresie przejściowym. Podam przykłady z różnych sektorów, z którymi współpracujemy. W pewnym hotelu we Francji, który działa od 60 lat, przez lata marnowano wiele energii. Właściciel po termomodernizacji budynku, w którą byliśmy zaangażowani, i zmianie źródeł ciepła zredukował zużycie energii o 25 proc., a wszystko to dzięki systemowi zarządzania poborem energii, termostatami. Kolejny przykład to jedna z firm farmaceutycznych w Japonii. Dzięki instalacjom fotowoltaicznym produkuje więcej energii, niż sama potrzebuje. Okres zwrotny z tej inwestycji wynosił ledwie pięć lat.