Pål Eitrheim, Equinor: Norwegowie są chętni na rozwój nowych projektów offshore

Polski rynek oferuje możliwości rozwoju na Bałtyku większej liczbie graczy. Wierzę, że będziemy mieli udział w rozwoju nowych projektów morskich farm wiatrowych – mówi Pål Eitrheim, wiceprezes wykonawczy norweskiej firmy Equinor.

Publikacja: 20.07.2023 03:00

Pål Eitrheim, Equinor: Norwegowie są chętni na rozwój nowych projektów offshore

Foto: mat. pras.

Czy w Europie mamy jeszcze rynek energii?

Zwiększoną interwencję rządów na rynkach energii obserwujemy w całej Europie, w tym także w Polsce. Jako producent i sprzedawca energii rozumiemy nadzwyczajną sytuację, wywołaną kryzysem energetycznym, który jest następstwem rosyjskiej wojny w Ukrainie. Wierzymy jednak, że rynek będzie się stabilizował i dążył do równowagi, co już powoli dostrzegamy. Pozwoli to na odejście od rządowych interwencji i powrót do wolnorynkowych praktyk, gdzie popyt i podaż kierują rynkiem.

W trudnym czasie wspieraliśmy zresztą te mechanizmy, zwiększając eksport gazu z Norwegii do Europy, w tym do Polski. Zdecydowanie poprawiło to sytuację na europejskim rynku energii, a my staliśmy się jednym z głównych filarów budowania bezpieczeństwa gazowego na kontynencie. Znaczącą rolę odegrała tu Polska, do której Equinor sprzedaje 2,4 mld m sześc. gazu rocznie poprzez Baltic Pipe. W Polsce wspieramy równolegle dostęp do rynku bezemisyjnej i przystępnej cenowo energii dzięki budowie odnawialnych źródeł.

W jaki sposób?

Jesteśmy jednym z głównych graczy na polskim rynku morskich farm wiatrowych. Razem z Polenergią rozwijamy trzy projekty o łącznej mocy 3 GW. Energia z dwóch najbardziej zaawansowanych projektów, tj. MFW Bałtyk II i MFW Bałtyk III, o łącznym potencjale 1,44 GW popłynie do polskich domów już za cztery lata. Kiedy dołączy do nich kolejny projekt – MFW Bałtyk I – nasze farmy na polskim morzu będą produkować wystarczającą ilość energii do zasilenia ponad 4 mln polskich gospodarstw domowych.

Oprócz rozwijania morskich farm jesteśmy także coraz mocniej zaangażowani w rozwój elektrowni słonecznych, które buduje nasza spółka Wento. W portfelu mamy projekty o łącznej mocy 1,6 GW, które możemy stopniowo oddawać do eksploatacji. Ostatnio uruchomiliśmy drugą elektrownię słoneczną Zagórzyca o mocy 60 MW, dzięki czemu podwoiliśmy moce zainstalowane w fotowoltaice. A to nie koniec, bo kolejne projekty słoneczne z naszego portfela już są w budowie.

Tak szerokie plany inwestycyjne pokazują, że Polska jest dla nas strategicznym rynkiem. Nasza obecność tutaj jest zresztą przedłużeniem trwającej dekady strategicznej współpracy między Polską i Norwegią. Bo z jednej strony PGNiG, teraz działające w ramach Grupy Orlen, inwestuje w Norwegii, a z drugiej – my rozwijamy się w Polsce. To obopólna współpraca energetyczna.

Czy Equinor wejdzie także na rynek energetyki wiatrowej na lądzie w Polsce?

Nie mamy jeszcze projektów farm wiatrowych na lądzie. Zmierzamy jednak do tego, by w Polsce zbudować szeroką ofertę różnych rozwiązań energetycznych, które odpowiadają na potrzeby transformacji energetycznej kraju. Jesteśmy zatem otwarci także na rozwijanie lądowych farm wiatrowych oraz magazynów energii, jeśli tylko znajdziemy takie okazje na rynku.

Jak zatem ocenia Pan nową ustawę odległościową, które zmniejsza dystans lokowania turbin wiatrowych od najbliższych zabudowań do 700 metrów?

Trudno mi porównywać sytuację lądowej energetyki w Polsce przed i po zmianach w ustawie wiatrakowej, bo - jak wspomniałem - takimi farmami na lądzie jeszcze nie dysponujemy. Oczywiście – jak każda liberalizacja – również i ta dotycząca nowej minimalnej odległości dla wiatraków na lądzie, przynosi zmiany na korzyść. Zwiększa przejrzystość regulacji i stabilność prawa, co dla inwestorów takich jak my ma kluczowe znaczenie.

Jaki jest harmonogram rozwoju waszych dwóch pierwszych projektów morskich farm wiatrowych?

Pracujemy z Polenergią nad tym, aby pierwszy prąd z projektów na Bałtyku popłynął do sieci w 2027 r. Dlatego rozpoczęliśmy podpisywanie umów na dostawy głównych komponentów dla farm Bałtyk II i Bałtyk III. I tak: turbiny dostarczy Siemens Gamesa, a za infrastrukturę elektroenergetyczną, w tym stacje transformatorowe, będzie odpowiadać Hitachi Energy. To właśnie w łódzkiej fabryce tej ostatniej firmy powstaną główne komponenty dla urządzeń elektroenergetycznych.

Trwają też prace nad podpisaniem kolejnych kontraktów z dostawcami i poddostawcami. Wszystko po to, by finalną decyzję inwestycyjną podjąć w przyszłym roku.

Równolegle pracujemy nad realizacją naszego portu serwisowego w Łebie. Będzie to centrum obsługujące nasze farmy wiatrowe na Bałtyku przez okres 30 lat ich działania. Zarówno sama inwestycja, jak i stworzenie w bazie miejsc pracy dla około 100 osób, są wkładem w budowanie wartości dodanej dla polskiej gospodarki w fazie operacyjnej. Baza w Łebie pozwoli nam jeszcze mocniej zakorzenić się w regionie i maksymalizować udział polskich firm w obsłudze i eksploatacji farm na Bałtyku.

Port serwisowy będzie w Polsce, ale port instalacyjny, a więc ten, który posłuży do montażu konstrukcji na Bałtyku, będzie już na Bornholmie. Dlaczego nie w Polsce?

Jako joint venture Equinoru i Polenergii braliśmy pod uwagę kilka portów. Jednak na dziś nie ma dostępnych polskich portów spełniających kryteria techniczne wymagane przez nasze projekty Bałtyk II i Bałtyk III. Dlatego nasz preferowany dostawca turbin wiatrowych – zgodnie z zawartą umową – zabezpieczył wstępnie port instalacyjny na wyspie Bornholm.

Jeśli tylko port instalacyjny w Gdańsku powstanie, będziecie zainteresowani zamianą?

Bylibyśmy bardzo szczęśliwi, mogąc skorzystać w przyszłości z portu w Polsce, o ile taki port byłby dostępny w wymaganym przez harmonogram projektów oknie czasowym. Takiej pewności obecnie nie mamy.

Cały czas aktywnie śledzimy rozwój polskich portów i nadal rozważamy ich wykorzystanie do instalacji innych elementów morskich farm o niższych wymaganiach w zakresie przeładunku i załadunku, np. fundamentów. Na obecnym etapie dla nas jednak najważniejsza jest realizacja portu serwisowego, bo to tam – wbrew pozorom – tkwi największa wartość dodana dla polskiej gospodarki, która będzie jej przynosić rozwój przez kolejne dekady.

Pod koniec maja zakończyła się druga runda licencyjna dla kolejnych projektów morskich farm wiatrowych. Wygrały je dwie polskie firmy: PGE i Orlen. Czy zamierzacie starać się o udziały w tych nowych projektach?

Polska ma rosnące ambicje związane z morską energetyką wiatrową. Cele strategiczne zwiększono z 11 GW do 18 GW mocy zainstalowanych w 2040 r. To oznacza olbrzymie potrzeby inwestycje, których zaspokojenie wymaga zaangażowania wielu podmiotów, także spośród graczy zagranicznych.

Polski rynek oferuje możliwości rozwoju większej liczbie graczy na Bałtyku. A my jesteśmy gotowi i pozytywnie nastawieni do współpracy z polskimi firmami. Po naszej stronie jest doświadczenie, zasoby organizacyjne i kapitał. Dlatego wierzę, że Equinor będzie miał udział w rozwoju nowych projektów.

Chciałbym jednocześnie przypomnieć, że do kolejnego etapu rozwoju rynku morskiej energetyki wiatrowej w Polsce, a więc do potencjalnego udziału w aukcji planowanej w 2025 r., będzie kwalifikował się nasz trzeci projekt rozwijany z Polenergią – MFW Bałtyk I. Jeśli chcemy utrzymać tempo transformacji w Polsce, kolejne projekty muszą w miarę szybko osiągnąć gotowość do udziału w tej aukcji.

Jakie będą koszty budowy nowych farm wiatrowych w Europie i w Polsce? Przemysł mówi o wzroście kosztów rzędu nawet 40 proc.

Nie jest tajemnicą, że rosnąca w Europie inflacja nie sprzyja inwestorom. Realizacja projektów jest pod presją rosnących kosztów zakupu komponentów i kosztów pracy. Swoje zrobiły przerwane w czasie pandemii łańcuchy dostaw, czego efektem jest ograniczona liczba dostawców. Jednoczesne zwiększenie się liczby zamówień, w naturalny sposób przekłada się na wyższe koszty inwestycji.

Wzrost kosztów dotyka wszystkich inwestorów i każdego rynku. Jednak trudno generalizować wskazując jedną liczbę pokazując dynamikę tego wzrostu. Nasze projekty MFW Bałtyk I, MFW Bałtyk II i MFW Bałtyk III mają kosztować 36 – 45 mld zł. Ale szacowanie na tej podstawie kosztu realizacji wszystkich morskich farm wiatrowych w Polsce mogłoby być obarczone błędem.

Dynamika wzrostu kosztów różni się w zależności od rodzaju komponentów czy projektu. Inwestorzy zabezpieczają się w różny sposób m.in. składając zamówienia odpowiednio wcześnie. Bo wszyscy mamy na względzie to, by energia dostarczona z morskich farm wiatrowych była na racjonalnym i akceptowalnym przez odbiorców poziomie cenowym.

Przez ostatnie lata mówiono, że koszty OZE będą spadać, a nie rosnąć...

Mówimy o dwóch różnych rzeczach. Jeśli spojrzymy na globalny rozwój offshore wind, to koszty energii z tych źródeł spadają. Owszem, jednostkowe nakłady inwestycyjne mogą chwilowo rosnąć. Jednak tak się dzieje na rynkach, które dopiero rozpoczynają rozwijanie tego sektora, w związku z czym dopiero tworzą odpowiednie zaplecze. Polska jest właśnie w takim miejscu. Rozwój morskich farm wiatrowych rzędu kilku GW skutkuje spadkiem kosztów inwestycyjnych, co widzimy na przykładzie Wielkiej Brytanii. Dlatego także w Polsce koszt instalacji pierwszego gigawata będzie wyższy od kosztu instalacji osiemnastego gigawata, w ramach kolejnych farm wiatrowych.

Jakie są wasze szacunki dotyczące polskiego wkładu w budowę farm wiatrowych na polskim Bałtyku?

Liczby zależą od fazy rozwoju projektu. Szacujemy, że najwięcej polskiego udziału przyniesie trwająca najdłużej faza operacyjna. Tutaj jest szansa nawet na udział local content na poziomie 60 - 80 proc. Na szacowanie wartości z fazy budowalnej jest jeszcze zbyt wcześnie, bo nie mamy podpisanych wszystkich kontraktów z dostawcami głównych komponentów. Każdorazowo chcemy ich łączyć z polskimi poddostawcami, bo widzimy w nich spory potencjał na dostarczanie podzespołów.

Która branża – Państwa zdaniem – ma w Polsce największy potencjał, aby partycypować w budowie offshore?

Jako Equinor od lat współpracujemy z polskimi portami i stoczniami. Ta współpraca rozpoczęła się na długo przed rozwojem offshore wind w czasach, kiedy polskie stocznie brały udział w rozwijaniu naszej floty i platform na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. Ta wiedza i doświadczenie są dzisiaj bezcenne przy ocenie potencjałów i angażowaniu polskich firm do rozwoju morskich farm wiatrowych.

Dlatego koncentrujemy się zarówno na wyborze głównych dostawców, ale także łączeniu ich z polskimi poddostawcami podczas organizowanych Dni Dostawców. Te w Łodzi zgromadziły ostatnio ok. 200 przedstawicieli polskich firm.

Na koniec chciałem zapytać Pana o idealny miks energetyczny dla Polski. Jaka jest pana recepta?

Każdy kraj kształtuje swoją strukturę wytwarzania wedle swoich potrzeb i możliwości. Patrząc jednak generalnie na europejskie uwarunkowania, system energetyczny oparty na odpowiednim miksie farm wiatrowych na morzu (w krajach z dostępem do morza) oraz elektrowni wiatrowych i słonecznych na lądzie, wspieranych gazem z bezpiecznych geopolitycznie źródeł, to model energetyczny najbardziej odporny na trudne czasy. Dlatego nasza oferta dla Polski opiera się właśnie na budowaniu zdywersyfikowanego miksu źródeł OZE na lądzie i morzu, wspartych silną współpracą gazową przy dostawach przez Baltic Pipe. Wiemy, że transformacja nie dzieje się z dnia na dzień. Okres przejściowy jest możliwy dzięki bezpiecznym dostawom gazu, który z czasem będziemy zastępować niebieskim i zielonym wodorem, a także rozwiązaniami typu Power-to-X.

Pal Eitrheim

Od 2018 r. jest wiceprezesem wykonawczym Equinor ds. odnawialnych źródeł energii, odpowiadającym za rozwój projektów OZE realizowanych przez Equinor na całym świecie. Jest związany z firmą od 1998 r. (wcześniej pracował w Statoil). Zajmował szereg stanowisk kierowniczych w Azerbejdżanie, USA, Brazylii.

Czy w Europie mamy jeszcze rynek energii?

Zwiększoną interwencję rządów na rynkach energii obserwujemy w całej Europie, w tym także w Polsce. Jako producent i sprzedawca energii rozumiemy nadzwyczajną sytuację, wywołaną kryzysem energetycznym, który jest następstwem rosyjskiej wojny w Ukrainie. Wierzymy jednak, że rynek będzie się stabilizował i dążył do równowagi, co już powoli dostrzegamy. Pozwoli to na odejście od rządowych interwencji i powrót do wolnorynkowych praktyk, gdzie popyt i podaż kierują rynkiem.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
OZE
Miliardy na wiatr i słońce w nowych aukcjach OZE
OZE
Podłączenia OZE mają być łatwiejsze. Ale potrzebne gigantyczne pieniądze
OZE
Klimat krytykuje finanse. Rządowe nieporozumienie o fotowoltaikę
OZE
Nowe prawo podatkowe uderzy w dużą fotowoltaikę. Prosumenci są bezpieczni
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
OZE
Kolejna zmiana dla prosumentów. Ta dopiero po wakacjach