Proponuje jednak własne poprawki do projektu. Mogłoby wydawać się, że zmienia zdanie i idzie – jak sama mówi – na kompromis. Jednak prawdziwym celem ma być „wybicie zębów” projektowi i marginalizacja propozycji ministerstwa klimatu i środowiska.
Czytaj więcej
Liberalizacja ustawy odległościowej stanie na wtorkowym posiedzeniu rządu. Wczoraj zapowiedział to rzecznik rządu Piotr Müller, a dzisiaj znalazło się to oficjalnie w porządku obrad rządu.
Co proponuje Solidarna Polska?
Koalicjant Prawa i Sprawiedliwości nie zdołał – mimo sprzeciwu członków Rady Ministrów tego ugrupowania – zablokować przyjęcia przez rząd projektu ustawy dotyczącej liberalizacji ustawy odległościowej. – Członkowie Rady Ministrów Solidarnej Polski byli przeciwni zmian w ustawie wiatrakowej w obecnej formie. Zaproponujemy kompromisowe rozwiązanie – zwiększenie minimalnej odległości od zabudowy mieszkalnej z 500 do 1000 metrów – proponuje to grupowanie nie podając szczegółów. Z naszych informacji wiemy jednak, że Solidarna Polska nie zmienia zdania wobec liberalizacji ustawy, a zwiększenie odległości z 500 do 1000 metrów, to próba „wybicia zębów” tej ustawie. Skąd ta odległość? Zwiększenie minimalnej odległości z 500 metrów (Tę odległość proponuje branża wiatrowa i ministerstwo klimatu i środowiska) do 1000 metrów nie odblokuje potencjału nowych farm wiatrowych. Projekt ministerstwa klimatu i środowiska pozwoli na budowę nowych farm na terenie 7 proc. naszego kraju. Obecnie to mniej niż 1 proc. Propozycja zwiększenia minimalnej odległości do 1000 metrów, to zdaniem branży nic innego jak dalsza konserwacja obecnego układu, który nie pozwala na rozwój nowych farm wiatrowych. – 1000 metrów nie zmieni możliwości rozwoju. Oznaczałoby to nadal wyłączenie 99 proc. powierzchni naszego kraju spod inwestycji wiatrowych. Nie pozwoliłoby to na rozwój branży, podobnie jak jest to obecnie – powiedział nam Janusz Gajowiecki prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Solidarna Polska chciałby złożyć swoje poprawki w drodze prac sejmowych, jak tylko pod obrady Sejmu trafi rządowy projekt.
Sceptyczna nie tylko Solidarna Polska
Nie tylko to koalicyjne ugrupowanie jest sceptyczne wobec liberalizacji ustawy odległościowej. Przeciw tej ustawie opowiadają się także pojedynczy posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy na ten moment nie chcą się ujawniać. Z dużą ostrożnością wobec tej ustawy wypowiedział się także Paweł Sałek, doradca ds. klimatycznych prezydenta RP Andrzeja Dudy. Sałek w latach 2015–2018 był wiceministrem środowiska (ministrem tego resortu był wówczas zmarły prof. Jan Szyszko) w rządzie Beaty Szydło oraz Mateusza Morawieckiego oraz pełnomocnikiem rządu ds. polityki klimatycznej. Paweł Sałek na antenie Radia Maryja powiedział, że jest zaskoczony propozycją zmian w ustawie z 2016 r. – Propozycja jest niezrozumiała, ponieważ ustawa z 2016 r. daje możliwości rozwoju farm wiatrowych w myśli odległości 10h ( Zakaz budowy farm w odległości od najbliższych zabudowań, rzędu 10 krotności wysokości wiatraka –red.). Ona porządkowała sytuację na poziomie ustawowym. Propozycja, aby to samorząd miałby decydować, może budzić zastanowienie. Prezydent będzie się zastanawiał co zrobić jak finalnie ustawa trafi na jego biuro. Jest to jednak decyzja nie zrozumiała. Liberalizacja przepisów moim zdaniem będzie w środowiskach wiejskich wywoływać duże emocje – powiedział Sałek wskazując, że to Prezydent Duda podpisał ustawę 10H, która teraz miałaby być zmieniana.
Także wpływowa w kręgach partii Anna Zalewska, była minister edukacji narodowej, a obecnie europosłanka reprezentująca PiS w Parlamencie Europejskim, nadal podtrzymuje swój krytyczne zdanie dotyczące rozwoju farm wiatrowych. Jeszcze 15 czerwca br., w czasie obrad jednej z komisji, wskazywała, że przeciwko wiatrakom są protesty w Francji, Grecji i w Polsce. – To jest niszczenie krajobrazu. Ludzie chcą żyć blisko natury, a nie w pobliżu elektrowni wiatrowych. Wiatraki to nie jest energetyka tańsza, a tylko dotowana – mówiła 3 tygodnie temu Anna Zalewska.