Walka o wiatraki. Solidarna Polska przegrała bitwę, ale liczy, że wygra wojnę

Farmy wiatrowe stają się przedmiotem walki politycznej w obozie Zjednoczonej Prawicy. Solidarna Polska, która opowiada się za nowymi inwestycjami węglowymi, nie zdołała zablokować na Radzie Ministrów liberalizacji ustawy wiatrakowej.

Publikacja: 06.07.2022 19:01

Walka o wiatraki. Solidarna Polska przegrała bitwę, ale liczy, że wygra wojnę

Foto: Adobestock

Proponuje jednak własne poprawki do projektu. Mogłoby wydawać się, że zmienia zdanie i idzie – jak sama mówi – na kompromis. Jednak prawdziwym celem ma być „wybicie zębów” projektowi i marginalizacja propozycji ministerstwa klimatu i środowiska.

Czytaj więcej

Luzowanie wiatraków na lądzie – podejście drugie. Ostatnie?

Co proponuje Solidarna Polska?

Koalicjant Prawa i Sprawiedliwości nie zdołał – mimo sprzeciwu członków Rady Ministrów tego ugrupowania – zablokować przyjęcia przez rząd projektu ustawy dotyczącej liberalizacji ustawy odległościowej. – Członkowie Rady Ministrów Solidarnej Polski byli przeciwni zmian w ustawie wiatrakowej w obecnej formie. Zaproponujemy kompromisowe rozwiązanie – zwiększenie minimalnej odległości od zabudowy mieszkalnej z 500 do 1000 metrów – proponuje to grupowanie nie podając szczegółów. Z naszych informacji wiemy jednak, że Solidarna Polska nie zmienia zdania wobec liberalizacji ustawy, a zwiększenie odległości z 500 do 1000 metrów, to próba „wybicia zębów” tej ustawie. Skąd ta odległość? Zwiększenie minimalnej odległości z 500 metrów (Tę odległość proponuje branża wiatrowa i ministerstwo klimatu i środowiska) do 1000 metrów nie odblokuje potencjału nowych farm wiatrowych. Projekt ministerstwa klimatu i środowiska pozwoli na budowę nowych farm na terenie 7 proc. naszego kraju. Obecnie to mniej niż 1 proc. Propozycja zwiększenia minimalnej odległości do 1000 metrów, to zdaniem branży nic innego jak dalsza konserwacja obecnego układu, który nie pozwala na rozwój nowych farm wiatrowych. – 1000 metrów nie zmieni możliwości rozwoju. Oznaczałoby to nadal wyłączenie 99 proc. powierzchni naszego kraju spod inwestycji wiatrowych. Nie pozwoliłoby to na rozwój branży, podobnie jak jest to obecnie – powiedział nam Janusz Gajowiecki prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Solidarna Polska chciałby złożyć swoje poprawki w drodze prac sejmowych, jak tylko pod obrady Sejmu trafi rządowy projekt.

Sceptyczna nie tylko Solidarna Polska

Nie tylko to koalicyjne ugrupowanie jest sceptyczne wobec liberalizacji ustawy odległościowej. Przeciw tej ustawie opowiadają się także pojedynczy posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy na ten moment nie chcą się ujawniać. Z dużą ostrożnością wobec tej ustawy wypowiedział się także Paweł Sałek, doradca ds. klimatycznych prezydenta RP Andrzeja Dudy. Sałek w latach 2015–2018 był wiceministrem środowiska (ministrem tego resortu był wówczas zmarły prof. Jan Szyszko) w rządzie Beaty Szydło oraz Mateusza Morawieckiego oraz pełnomocnikiem rządu ds. polityki klimatycznej. Paweł Sałek na antenie Radia Maryja powiedział, że jest zaskoczony propozycją zmian w ustawie z 2016 r. – Propozycja jest niezrozumiała, ponieważ ustawa z 2016 r. daje możliwości rozwoju farm wiatrowych w myśli odległości 10h ( Zakaz budowy farm w odległości od najbliższych zabudowań, rzędu 10 krotności wysokości wiatraka –red.). Ona porządkowała sytuację na poziomie ustawowym. Propozycja, aby to samorząd miałby decydować, może budzić zastanowienie. Prezydent będzie się zastanawiał co zrobić jak finalnie ustawa trafi na jego biuro. Jest to jednak decyzja nie zrozumiała. Liberalizacja przepisów moim zdaniem będzie w środowiskach wiejskich wywoływać duże emocje – powiedział Sałek wskazując, że to Prezydent Duda podpisał ustawę 10H, która teraz miałaby być zmieniana.

Także wpływowa w kręgach partii Anna Zalewska, była minister edukacji narodowej, a obecnie europosłanka reprezentująca PiS w Parlamencie Europejskim, nadal podtrzymuje swój krytyczne zdanie dotyczące rozwoju farm wiatrowych. Jeszcze 15 czerwca br., w czasie obrad jednej z komisji, wskazywała, że przeciwko wiatrakom są protesty w Francji, Grecji i w Polsce. – To jest niszczenie krajobrazu. Ludzie chcą żyć blisko natury, a nie w pobliżu elektrowni wiatrowych. Wiatraki to nie jest energetyka tańsza, a tylko dotowana – mówiła 3 tygodnie temu Anna Zalewska.

Mimo tych wątpliwości wobec postawy Solidarnej Polski i części posłów PiS, rzecznik rząd Piotr Müller wyraził przekonanie, że ustawa zyska poparcie Parlamentu. Przy okazji konferencji po posiedzeniu rządu 6 lipca br., wyraził niespotykaną – jak na rząd PiS i to środowisko – opinie na temat wiatraków i OZE. – Wszystkim zależy na dywersyfikacji źródeł energii w sytuacji agresji Rosji na Ukrainę. To element bezpieczeństwa energetycznego. OZE nie stoją w konflikcie z tradycyjnymi źródłami energii ,pochodzącymi m.in. z elektrowni węglowych. One wzajemnie się uzupełniają. To nie alternatywa tylko wzajemnie uzupełnianie się i dywersyfikacja.(…). Rozproszone źródła energii też są elementem stabilizacji systemu pod kątem bezpieczeństwa. Infrastrukturę energetyczną, rozproszoną jest po prostu dużo trudniej zniszczyć niż jedno duże źródło, dlatego to ważny element bezpieczeństwa kraju – wskazał Piotr Müller.

Jeśli nie koalicja to opozycja?

W Sejmie już w marcu br. Koalicja Obywatelska złożyła projekt nowelizacji ustawy odległościowej. To projekt Partii Zielonych wchodzących w skład KO. Na początku czerwca skierowany został pod obrady komisji do spraw energii, klimatu i aktywów państwowych, komisji infrastruktury oraz komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej. Komisje jednak pracy nad tym projektem jeszcze nie rozpoczęły. Jednocześnie jednak trwają prace nad drugim już projektem Koalicji. Senacka komisja ds. klimatu przedłożyła projekt nowelizacji ustawy komisji ustawodawczej Senatu. Następnie Senat będzie głosował nad projektem i wówczas zostanie zgłoszony do Sejmu jako inicjatywa Izby Wyższej Parlamentu. Jest to projekt opracowany przez zaplecze eksperckie Koalicji Obywatelskiej, a więc Instytut Obywatelski. Projekt ten jest bardziej liberalny i tworzy specjalny tryb wydawania pozwoleń na lokowanie farm wiatrowych. Bazuje on na uchwale rady gminy na wniosek inwestora. Zmian w planie zagospodarowania przestrzennego nie byłyby konieczne, a to miałoby skrócić proces inwestycji o miesiące. W projekcie założono podział na mniejsze i większe projekty. Projekty o mniejszej mocy do 20 MW nie musiałby przechodzić procedury raportu oceny odziaływania na środowisko. Z naszych rozmów wynika, że jeśli projekt rządowy będzie zgłoszony do Sejmu i prace nad nim będą postępowały szybko, to wówczas Koalicja Obywatelska będzie składać własne poprawki do tego projektu na bazie projektu przygotowanego przez Instytut Obywatelski. – Jeśli rząd uzna, że projekt przyjęty przez Radę Ministrów nie będzie już podlegał zmianom i nie ma miejsca na dalszą liberalizację, to przy wszystkich uwagach do tego rządowego projektu, sądzę osobiście, że trzeba byłoby ten projekt zaakceptować jako pierwszy krok. Czy tak się stanie? To już decyzja polityków – mówi „Rzeczpospolitej” Grzegorz Onichimowski jeden z autorów projektu liberalizacji przedłożonego do Senatu.

Projekt liberalizacji ustawy odległościowej został przyjęty przez Radę Ministrów 6 lipca. Prace nad nowelizacją tej ustawy trwają od ponad dwóch lat. Projekt powinien zostać skierowany do dalszych prac w Parlamencie. Nie trafił on jednak na posiedzenie, które odbywa się 6-7 lipca. – Trudno sobie wyobrazić sobie, że Sejm przyjmie tak dużą ustawę z minuty na minutę. Nie jest to też naszą intencją. Uważamy, że projekt powinien stać się przedmiotem prac Sejmu zgodnie ze swoim trybem, jak przy każdej innej ustawie – powiedziała po wtorkowym posiedzeniu rządu Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska. W wakacje są jeszcze dwa posiedzenia Sejmu. Rzecznik rządu wyraził przekonanie, że ta ustawa znajdzie poparcie w Parlamencie, a wejść w życie może za parę miesięcy.

Założenia liberalizacji

Projekt zakłada utrzymanie generalnej zasady zgodnie z którą odległość nowej elektrowni wiatrowej od istniejącego budynku mieszkalnego nie może być mniejsza niż 10-krotność wysokości planowanej elektrowni wiatrowej. Odległość ta może zostać zmieniona przez gminę w ramach uchwalanego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP). Projektodawca zakłada, że z uwagi na kryteria bezpieczeństwa, wyznaczona w MPZP odległość nie może być mniejsza niż 500 metrów. Nadto wójt, burmistrz lub prezydent miasta uchwalając MPZP będą zobligowani do przeprowadzenia strategicznej oceny oddziaływania na środowisko, w ramach której zostaną ustalone istotne czynniki wpływające na lokalizację planowanych elektrowni wiatrowych.

Obecnie moc zainstalowana w wietrze to ok. 7,2 GW. Liberalizacja ustawy ma pozwolić na budowę pomiędzy 6 – 10 GW nowych mocy w farmach wiatrowych do 2030 r. – Liczymy, że będą się rozwijały nie tylko dynamicznie, ale z akceptacją społeczną – podkreśliła minister Moskwa. Czy tak się stanie pokażą dwa najbliższe wakacyjne posiedzenia Sejmu.

OZE

Proponuje jednak własne poprawki do projektu. Mogłoby wydawać się, że zmienia zdanie i idzie – jak sama mówi – na kompromis. Jednak prawdziwym celem ma być „wybicie zębów” projektowi i marginalizacja propozycji ministerstwa klimatu i środowiska.

Co proponuje Solidarna Polska?

Pozostało 97% artykułu
OZE
Biznes i samorządy. Jak zielona transformacja aktywizuje regiony
OZE
Dania da Ukrainie 420 mln euro na OZE i pomoc firmom
OZE
Tauron oddaje do użytku kolejną farm wiatrową
OZE
Pierwszy kwartał stał pod znakiem spadku węgla i wzrostu OZE
OZE
Duże zmiany dla prosumentów. Jest projekt noweli ustawy OZE