Dużo biomasy, mało wiatru i słońca

W tym tygodniu poznamy założenia nowelizacji ustawy o OZE. Konsultacje miałyby się rozpocząć w połowie kwietnia, tak by ustawa działała od lipca.

Publikacja: 03.04.2016 21:00

Dużo biomasy, mało wiatru i słońca

Foto: 123RF

– Mówi się o takich terminach – potwierdza osoba z resortu energii, który przesuwając pod koniec ubiegłego roku wejście w życie głównych zapisów ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), dał sobie sześć miesięcy.

– Nowa koncepcja ustawy idzie wbrew dotychczasowym zapisom i zasadom pomocy publicznej, według których wygrywać powinny technologie najbardziej efektywne – twierdzi osoba znająca kulisy. Jak relacjonuje, resort chce wprowadzić „koszyki” dla poszczególnych technologii, które w ramach aukcji rywalizowałyby o wsparcie państwa. Ale to rząd decydowałby, ile chce mocy w danym koszyku.

– Preferencje mają mieć biogaz, geotermia i współspalanie (węgla z biomasą – red.), z uwzględnieniem kogeneracji (wytwarzania prądu i ciepła – red.) – mówi nasz rozmówca. Szacuje, że ta technologia może opanować 60–70 proc. rynku do 2020 r. W przypadku biogazowni widzi miejsce dla 200 projektów po 1 MW.

O szczególnym traktowaniu biogazu i geotermii mówią od dawna przedstawiciele rządu. W ciepłych słowach o współspalaniu wypowiadał się Andrzej Piotrowski w sejmowej komisji energii w minionym tygodniu. – To jest równoprawna technologia OZE – mówił wiceminister energii. Zaznaczył, że biomasa powinna pochodzić z lokalnych źródeł. Wspominał o potencjale elektrowni wodnych.

Nie wiadomo, jak preferencje pogodzić z wiszącą nad nami unijną karą za nadmierne wspieranie dla tych dwóch technologii. Zawieszenie postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w tej sprawie uzależniono właśnie od kształtu ustawy o OZE.

Ministerstwo ma zamawiać tylko minimalne ilości energii w ramach „koszyka” wiatru lądowego i paneli fotowoltaicznych. – Jeśli chodzi o farmy wiatrowe, to minimalny wolumen dla nich jest prawdopodobny – twierdzi menedżer spółki energetycznej. Nasi rozmówcy pytani o tzw. prosumentów twierdzą, że rząd chce ograniczyć ich rolę do produkcji na własne potrzeby.

Zdaniem Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa Instytutu Energetyki Odnawialnej, wprowadzenie koszyków wymaga notyfikacji KE. Z kolei określanie wolumenów będzie możliwe na etapie tworzenia rozporządzeń do znowelizowanej ustawy o OZE. – Jeśli nie będzie notyfikacji, to żadne przedsiębiorstwo nie zdecyduje się wydać pieniędzy na nowe instalacje – twierdzi Wiśniewski. Ocenia, że bariera technologiczna dla współspalania, które według założeń ministerstwa ma się stać siłą napędową prowadzącą Polskę do osiągnięcia celu OZE, wynosi ok. 8 TWh. Polska do wypełnienia celu powinna zużyć w 2020 r. ok. 130 TWh. – Nawet nieracjonalne, krótkotrwałe i niszczące dla parku maszynowego zwiększenie tego potencjału do 12–13 TWh nie tylko nie przybliży nas do tego celu, ale wręcz oddali od niego. Bo sprawność instalacji współspalających biomasę z węglem nie przekracza 30 proc., podczas gdy nowoczesnych kotłów produkujących ciepło to ok. 90 proc. – twierdzi szef IEO. – Może chodzić tylko o to, by dosypać koncernom energetycznym pieniędzy w ramach rekompensaty za przejęcie zadłużonych kopalń – przypuszcza.

Nowa Energia
Grzegorz Maśloch, Rafał Czaja: Czas na spółdzielnie energetyczne
Nowa Energia
Bruksela wszczęła postępowania wobec chińskich producentów fotowoltaiki
Materiał Partnera
Energia jest towarem, ale nie musi skokowo drożeć
Materiał Partnera
Przed nami zielony rok
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Nowa Energia
Szczyt klimatyczny w Dubaju. Spektakularny zgrzyt na start, dalej też ciekawie