Chińczycy mają już swój przyczółek w polskich OZE

Postrzegane nadal przez pryzmat zanieczyszczonego Pekinu, ale wyrastające na globalnego lidera inwestycji w odnawialne źródła energii, Chiny interesują się rozwojem tego segmentu także u nas.

Publikacja: 11.01.2017 22:45

Chińczycy mają już swój przyczółek w polskich OZE

Foto: Bloomberg

Jak wskazuje Łukasz Dziekoński, członek zarządu Funduszu Marguerite, Państwo Środka patrzy w Polsce nie tylko na kopalnie i elektrownie węglowe, ale także na projekty fotowoltaiczne oraz wiatrowe warte powyżej 500 mln zł.

– W przypadku tej drugiej technologii chodzi o perspektywiczne farmy na Bałtyku. Chińczycy chcą się w Europie nauczyć tej technologii, by stawiać takie parki także u siebie – zaznacza Dziekoński.

Jak zauważa, fundusze z chińskim kapitałem realizowały już u nas projekty wiatrowe na lądzie (m.in. te należące do Polenergii, która ma plany stawiania także farm morskich), wygrali też pierwszą aukcję OZE dla nowych słonecznych źródeł (chodzi o firmę ReneSola, która dostała kontrakty dla 13 projektów farm fotowoltaicznych) oraz przetarg na autobusy elektryczne (chodzi o spółkę BYD). – Przedstawiciele Państwa Środka mają już swój przyczółek w Polsce. Do wzmożonej ekspansji na naszym rynku może dojść nie tylko dzięki zwiększonym inwestycjom, ale także poprzez sprzedaż paneli produkowanych we Frankfurcie nad Odrą w fabryce przejętej od niemieckiej firmy przez chińską grupę Chint – dodaje Dziekoński.

Jak tłumaczy amerykański Institute for Energy Economics and Financial Analysis (IEEFA) w najnowszym raporcie, budowany przez lata potencjał w zakresie technologii niskoemisyjnych Państwo Środka kieruje teraz na globalną ekspansję. Tylko w 2016 r. Chiny wydały na inwestycje zagraniczne w niskoemisyjne technologie 32 mld dol. , czyli o 60 proc. więcej niż rok wcześniej.

Dokonują przy tym gigantycznych inwestycji we wszystkich segmentach technologii OZE – solarnych, energetyki wodnej, wiatrowej, sieci, a także baterii litowo-jonowych niezbędnych do produkcji np. samochodów elektrycznych.

Chiny są właścicielami największej fabryki baterii litowo-jonowych na świecie (Tainqi Lithium). Posiadają także udziały w innych firmach tego typu, które konkurują z Teslą o dostęp do surowców niezbędnych do produkcji aut na prąd. Dziś Chiny kontrolują 90 proc. sektora wydobycia rzadkich pierwiastków i 72 proc. sektora ich przetwarzania. Jednocześnie razem z sektorem bankowym budują potencjał finansowy do inwestycji w niskoemisyjne technologie.

Dziekoński zwrot Pekinu w kierunku zielonej energetyki tłumaczy dużym zanieczyszczeniem powietrza. – Dla nich smog jest rzeczywistym problemem cywilizacyjnym. Dlatego przestawiają tory energetyki i gospodarki. Chcą być nie tylko dawcami kapitału, ale i dostawcami technologii (urządzeń i aparatury) – wyjaśnia przedstawiciel funduszu.

Jak wskazuje Łukasz Dziekoński, członek zarządu Funduszu Marguerite, Państwo Środka patrzy w Polsce nie tylko na kopalnie i elektrownie węglowe, ale także na projekty fotowoltaiczne oraz wiatrowe warte powyżej 500 mln zł.

– W przypadku tej drugiej technologii chodzi o perspektywiczne farmy na Bałtyku. Chińczycy chcą się w Europie nauczyć tej technologii, by stawiać takie parki także u siebie – zaznacza Dziekoński.

Pozostało 82% artykułu
Nowa Energia
Bruksela wszczęła postępowania wobec chińskich producentów fotowoltaiki
Materiał Partnera
Energia jest towarem, ale nie musi skokowo drożeć
Materiał Partnera
Przed nami zielony rok
Nowa Energia
Szczyt klimatyczny w Dubaju. Spektakularny zgrzyt na start, dalej też ciekawie
Nowa Energia
Globalna superpotęga energetyczna rodzi się na naszych oczach