Fundusz Sprawiedliwej Transformacji (FST) to pierwszy ważny filar Europejskiego Zielonego Ładu – flagowego projektu przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Jego koncepcja jest opisana w przedstawionym właśnie projekcie rozporządzenia. Będzie ono teraz negocjowane pomiędzy Radą, Komisją Europejską i Parlamentem. Celem Funduszu Sprawiedliwej Transformacji jest zapobieganie wykluczeniu społecznemu i niesprawiedliwemu rozkładowi kosztów transformacji między grupami społecznymi i krajami z różnym miksem energetycznym. Według pierwotnych założeń miał być to fundusz dla regionów węglowych. Wówczas Polska byłaby jego największym beneficjentem, bo z 237 tys. górników w Europie niemal połowa zatrudniona jest w Polsce. Jednak chętnych w kolejce po pieniądze ustawiło się wielu. Ostateczne ponad 100 regionów w UE będzie mogło się ubiegać o środki, bo już nie chodzi o odejście od węgla, tylko od emisji ze wszystkich paliw kopalnych. W ostatnim roku Komisja intensywnie pracowała nad koncepcją funduszu. To był czas, żeby przedstawiać swoje propozycje. Teraz, po publikacji projektu rozporządzenia, które będzie przyjmowane zwykłą większością głosów w Radzie Europejskiej, zmiany będą bardzo trudne.
Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii, fot.tv.rp.pl
Jak będzie finansowana sprawiedliwa transformacja?
Fundusz Sprawiedliwej Transformacji to zupełnie nowa pozycja w unijnym budżecie. Jego wysokość to 7,5 mld euro, z czego Polska może liczyć na maksymalnie 2 mld, bo taki limit środków na kraj został zapisany w rozporządzeniu.
W praktyce tworzony jest mechanizm dźwigni, ponieważ 7,5 mld euro ma być uzupełnione środkami państw członkowskich pochodzącymi z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz Europejskiego Funduszu Społecznego Plus. Komisja oczekuje, że każde państwo dołoży z tych funduszy co najmniej 1,5-krotność (a maksymalnie 3-krotność) tego, co otrzyma z FST. Łącznie ma to dać od 30 do nawet 50 mld euro.