Łączna kwota złożonych pozwów sięgnęła 18,6 mld euro, czyli 20,6 mld dolarów – obliczyła agencja Reutera. Największy z pozwów – na 13 mld euro – złożył niemiecki koncern Uniper, w przeszłości główny klient Gazpromu i współinwestor projektu gazociągu Nord Stream 2, budowanego przez Rosjan i ich rosyjskich sojuszników w Unii wbrew opinii Brukseli i sprzeciwie wielu krajów, w tym Polski.
Kto chce najwięcej pieniędzy od Gazpromu
Uniper, który kupował od Rosji 20 mld m3 gazu rocznie, zażądał rekompensaty za wielomiliardowe straty spowodowane zaprzestaniem dostaw z Rosji. W czerwcu 2024 r. Sąd Arbitrażowy w Sztokholmie uwzględnił w całości to roszczenie.
RWE, kolejny niemiecki importer gazu rosyjskiego, który otrzymywał 1 mld m3 gazu rocznie, żąda od Gazpromu miliarda dolarów. Francuska Engie złożyła pozew do arbitrażu, żądając od Gazpromu ponad 300 mln euro. W Austrii, która w dalszym ciągu kupuje rosyjski gaz, zabezpieczając w ten sposób około 90 proc. popytu, pozew złożył wieloletni największy lobbysta rosyjskich interesów we Wspólnocie - koncern energetyczny OMV. Domaga się 575,3 mln euro, pisze Reuters.
Czytaj więcej
Rekordowe straty, zachodnie sankcje na sprzęt i technologie oraz odmowa Chin podpisania nowego kontraktu na rosyjski gaz niweczą plany Gazpromu dobrania się do surowcowego bogactwa mórz Arktyki. Koncern przekłada i rezygnuje z projektów. Nie ma na nie pieniędzy, ani odpowiednich technologii.
Finowie, Polacy, a nawet Szwajcarzy chcą pieniędzy od Gazpromu
W Finlandii, gdzie przed wojną rosyjski gaz zaspokajał 90 proc. potrzeb kraju, koncern Gasum pozwał Rosjan, a we Włoszech pozew złożył Eni – od ponad pół wieku kupujący rosyjski surowiec. Włosi, podobnie jak inne zachodnie firmy odmówiły zastosowania się do dekretu Putina o płaceniu za dostawy wyłącznie „w rublach”. Dekret był złamaniem obowiązujących kontraktów Gazpromu, gdzie zapłata za gaz została ustalona w dwóch walutach: dolarach amerykańskich lub euro.