Wiceprezydent Turcji Cevdet Yilmaz zapowiedział, że dostawy gazu z Turkmenii przez Turcję do Unii zwiększą bezpieczeństwo energetyczne Starego Kontynentu poprzez jeszcze większe zróżnicowanie źródeł dostaw. Turcy są jednymi z największych inwestorów w turkmeńskie złoża gazowe. Mają tu duże doświadczenie ze współpracy z Azerbejdżanem w ramach Południowego Korytarza Gazowego.
Turcja ma pomysł na bezpieczeństwo Unii Europejskiej
„Transport zasobów transkaspijskich, zwłaszcza turkmeńskiego gazu ziemnego, do Turcji i Europy przyczyni się zarówno do naszego dobrobytu narodowego, jak i bezpieczeństwa energetycznego Europy. Cieszymy się z utworzenia mechanizmu energetycznego w ramach Organizacji Państw Tureckich (kraje, gdzie językiem urzędowym jest język z grupy języków tureckich — Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgistan, Turcja i Uzbekistan — red)” – cytuje słowa Yilmaza turecka państwowa agencja Anadolu. Yilmaz powiedział, że Turcja jest gotowa podzielić się swoimi doświadczeniami z krajami członkowskimi w takich kwestiach, jak energia odnawialna, efektywność energetyczna i regulacje rynku.
Turkmenia ma czwarte na świecie zasoby gazu ziemnego, po Rosji, Iranie i Katarze. Turkmeńskie złoże Gałkynysz (czyli Odrodzenie) jest nie tylko największe w kraju, ale i drugie na świecie. Pracuje na nim japońsko-tureckie konsorcjum firm: JGC, Mitsubishi, Itochi, Chiyoda, Sojitz, Chalik Group i Ronesans. Jednym z głównych finansujących gazociąg jest Azjatycki Bank Rozwoju. Według danych BP zasoby gazu w Turkmenistanie wynoszą 19,5 bln m sześc., a obecna produkcja — 78,3 mld m sześc. (2022 r). Głównym odbiorcą turkmeńskiego gazu są Chiny. Jego dostawy do Państwa Środka (ok. 50 mld m sześc.) są niemal dwa razy większe od eksportu Gazpromu na ten rynek. Aszchabad eksportuje też gaz rurociągiem do Indii.
Gazociąg kontra Iran i jesiotry
Władze Turkmenistanu nie skreślają też ze swoich planów dostaw turkmeńskiego gazu ziemnego do Europy rurociągiem przez Morze Kaspijskie. Temat był nośny tuż przez rosyjską wojną, kiedy Gazprom szantażował Unię odcięciem od dostaw i wydawało się, że zastąpienie rosyjskiego paliwa innym zajmie Wspólnocie lata. Kiedy okazało się, że w pół roku można znaleźć na świecie dość gazu, ale też znacznie ograniczyć jego zużycie, gazociąg z Turkmenistanu zszedł w Brukseli na dalszy plan.
Teraz temat wraca. Mogą się jednak pojawić pretensje ze strony innych krajów graniczących z Morzem Kaspijskim, dlatego władze Turkmenistanu przygotowują się do obejścia wymogów Konwencji Kaspijskiej.