Norwegia stała się największym dostawcą gazu do Europy po wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu. Surowiec jest dostarczany siecią rurociągów o długości około 9 000 km – informuje Reuters. Norweskie ministerstwo ds. energii poinformowało, że wysyłało już listy do licencjobiorców „sygnalizujący, że państwo zamierza skorzystać z prawa do repatriacji po wygaśnięciu licencji”. Norweski rząd chce się stać wyłącznym właścicielem rurociągów gazowych.
Czytaj więcej
Przywykliśmy, że Rosja próbuje paraliżuje Ukrainę, niszcząc tam elektrownie czy linie przesyłowe. Ale uderzenie w sercu Europy nie mieści nam się w głowie. Tymczasem Holendrzy alarmują, że Moskwa może być o krok od zadania Zachodowi takiego ciosu.
Norweski rząd jest większościowym właścicielem m.in. największego banku w kraju, DNB, operatora telekomunikacyjnego Telenor i koncernu naftowego Equinor. Sieć gazociągów jest własnością Gassled, spółki utworzonej w 2003 roku przez koncerny naftowe, które wówczas wydobywały gaz na morzu u wybrzeży Norwegii. Budowa kosztowała miliardy dolarów – pisze Reuters.
Jeden ze współwłaścicieli Gassled powiedział Reuterowi, że był „zaskoczony” ta informacją. „Norweska polityka naftowa opiera się na połączonej własności firm prywatnych i państwa i dobrze się sprawdza” – powiedział Kurt Georgsen, dyrektor generalny Silex Gas, będącej w całości własnością niemieckiego ubezpieczyciela Allianz. "Będziemy współpracować z rządem, aby znaleźć dobre rozwiązanie dla przeniesienia własności" - dodał.
Norweskie państwo jest już właścicielem 46,7 proc. Gassled za pośrednictwem państwowej firmy Petoro, a kolejne 5 proc. należy do Equinor. Ministerstwo poinformowało, że w niektórych przypadkach rząd może być zmuszony do spłacenia innych akcjonariuszy – informuje Reuters.