Orlen może swobodnie handlować surowcem dzięki klauzuli „free on board”. Oznacza to, że koncern będzie decydował, co zrobić z ładunkiem: skierować go do Polski lub sprzedać na rynku.

Czytaj więcej

Orlen ma nowy kontrakt na import LNG

Kontrakt dotyczy dostawy 1 mln ton skroplonego gazu z USA rocznie i obowiązuje przez 20 lat od 2027 r. Surowiec ma pochodzić z terminalu Port Arthur w Teksasie, który jednak musi najpierw powstać, i to była główna bariera. Jeszcze w lipcu 2021 r. PGNiG (należące do Orlenu) zdecydowało o wypowiedzeniu kontraktu z Port Arthur LNG na zakup surowca. Wówczas chodziło o zakup 2 mln ton skroplonego gazu rocznie. Spółka prowadziła dalej rozmowy o możliwości odbioru zbliżonych ilości z innych projektów realizowanych przez Sempra LNG. Jednak z końcem roku, kiedy kryzys gazowy pojawił się w Europie na dobre, wówczas europejskie firmy, w tym niemieckie RWE, skierowały oczy na ten projekt. Pojawiło się łącznie czterech partnerów, co przywróciło projekt do „życia”. PGNiG także do niego powróciło. W maju 2022 r. PGNiG i Sempra Infrastructure zawarły porozumienie przewidujące podpisanie 20-letniego kontraktu kupna-sprzedaży LNG z rozbudowanego terminalu skraplającego Cameron LNG w Luizjanie oraz z planowanego terminalu Port Arthur. Z tego pierwszego PGNiG ma odbierać 2 mln ton, a z drugiego – 1 mln ton LNG rocznie, co łącznie odpowiada ok. 4 mld m sześc. gazu ziemnego po regazyfikacji rocznie. Dostawy z Port Arthur LNG zostały potwierdzone porozumieniem 25 stycznia. Gdzie gaz ten trafi? Już teraz terminal w Świnoujściu ma 100 proc. obłożenia. Z pomocą ma przyjść Gaz-System i planowany drugi pływający terminal w Gdańsku. – Uzyskaliśmy komplet decyzji lokalizacyjnych dla wszystkich gazociągów lądowych w ramach projektu w Gdańsku – zapewnia prezes operatora Marcin Chludziński.