W czwartek przywódcy 27 państw UE spotkają się w Brukseli na posiedzeniu Rady Europejskiej. Mają dyskutować o przedstawionym właśnie przez Komisję Europejską trzecim już pakiecie nadzwyczajnych środków, których celem jest ograniczenie cen energii. – Wierzę, że obecną zimę przetrwamy bez konieczności racjonowania energii. Dotychczas podjęte decyzje powinny to zapewnić – mówi nieoficjalnie wysoki rangą dyplomata UE. Celem teraz proponowanych mechanizmów jest przygotowanie się do kolejnej zimy, który w powszechnej opinii będzie jeszcze trudniejsza dla UE.
Jednym ze sposobów na ograniczenie ceny energii mają być wspólne zakupy. KE zaproponowała, żeby 15 proc. z tego, co jest potrzebne do wypełnienia magazynów, od wiosny przyszłego roku było kupowane przez wspólne platformy, które mają być obowiązkowe. Polsce się to nie podoba.
Czytaj więcej
UE próbuje łagodzić presję cenową na rynku energii. Cel: przetrwać tę i kolejne zimy bez dostaw surowca z Rosji.
Pełne magazyny
– Nie mamy nic przeciwko wspólnym zakupom, pierwsi do tego dołączamy. Ale nie chcemy, żeby było to obowiązkowe – mówi nieoficjalnie polski dyplomata. Jak twierdzi, Polska ma pełne magazyny gazu i nie będzie miała żadnych problemów z ich wypełnieniem w przyszłym roku. I nie chcemy, żeby krajowy, sprawdzony od lat, system wypełniania magazynów został zastąpiony przez nowy, niejasny instrument unijny. Dlatego Polska chce, żeby wspólne zakupy były dobrowolne, ale żeby KE opracowała efektywny mechanizm ich dokonywania.
Polsce nie podoba się także pomysł obowiązkowej solidarności energetycznej. Do tej pory KE zachęcała do zawierania dwustronnych umów o pomocy w razie kryzysu, ale doszło tylko do 16 z oczekiwanych 40 porozumień. Jednym z głównych problemów było ustalanie ceny takiego pomocowego gazu. Dlatego KE proponuje, że cena będzie opierała się na średniej cenie gazu z poprzedzających wydarzenie 30 dni oraz że solidarność ma być obowiązkowa. Polsce to również się nie podoba.