- Unia Europejska nie chce dyskutować o zawarciu nowych kontraktów długoterminowych, w których miałyby być określone dodatkowe ilości gazu - powiedział Władimir Czyżow stały przedstawiciel Rosji w Brukseli. „Krótka odpowiedź brzmi: nie” – dodał na briefingu w Moskwie. Czyżow zaznaczył, że zamiast nowych porozumień z Gazpromem, Komisja Europejska widzi wyjście w przyspieszonym przejściu na „zieloną” energetykę.
- KE nie może zabronić państwom członkowskim UE, które mają prawo do samodzielnego zawierania umów – przypomniał Czyżow. Jednak „starają się ich odwieść w każdy możliwy sposób i przekonać, że dużo lepiej kupować gaz na rynku spotowym” – cytuje agencja Interfax.
Portal finanz.ru przypomina, że minister energetyki Rosji Nikołaj Szulginow powiedział w zeszłym tygodniu, że zwiększenie dostaw gazu do Unii jest możliwe tylko w ramach nowych kontraktów długoterminowych.
Takie samo stanowisko wyraził wiceprzewodniczący Rady Federacji Konstantin Kosaczow. „Nie możemy spieszyć na ratunek tylko po to, aby naprawić błędy, których nie popełniliśmy” – powiedział w wywiadzie dla Bloomberga. - Wypełniamy wszystkie nasze kontrakty, wszystkie nasze zobowiązania. Wszystko to powinno być przedmiotem dodatkowych, DOBROWOLNYCH i obopólnie korzystnych umów.
Kolejnym warunkiem rosyjskim jest zgoda na pracę Nord Stream 2 z wyłączeniem inwestycji z unijnych przepisów. Po latach napięć z Europą rosyjscy urzędnicy niechętnie wyświadczają przysługi, nie otrzymując niczego w zamian – na przykład mocnych gwarancji, że nowy rurociąg będzie mógł działać, mówią źródła Bloomberga. Przypominają, że dostawy Nord Stream 2 pozwolą uniknąć pompowania dodatkowego gazu przez Ukrainę. Lecz ten argument działa na niekorzyść Gazpromu, bo Unia stoi po stronie Kijowa.