Europa uderzyła w Iran

Unia Europejska przestanie kupować ropę z Iranu. Najbardziej stracą na tym Grecy, Hiszpanie i Włosi

Aktualizacja: 23.01.2012 19:41 Publikacja: 23.01.2012 19:32

Irański żołnierz w strategicznie położonej cieśninie Ormuz

Irański żołnierz w strategicznie położonej cieśninie Ormuz

Foto: Associated Press

Zakaz importu dotyczy ropy naftowej oraz produktów ropopochodnych. Firmy europejskie nie będą z kolei mogły eksportować do Iranu kluczowych technologii ani dokonywać tam inwestycji czy zakładać spółek z irańskimi partnerami. Poza tym zamrożone zostaną ulokowane w UE aktywa irańskiego banku centralnego i zakazany handel złotem, diamentami oraz metalami szlachetnymi.

Decyzja wymagała jednomyślności, co udało się osiągnąć na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli, mimo że kilka krajów miało poważne wątpliwości, kupują bowiem od Iranu ropę w dużych ilościach. Najwięcej znajdująca się teraz w fatalnej sytuacji gospodarczej Grecja – 22,6 proc. zużywanej w tym kraju ropy pochodzi z państwa ajatollahów. We Włoszech irańska ropa stanowi 13,3 proc. rynku, a w Hiszpanii 9,6 proc.

– Bierzemy pod uwagę problemy różnych krajów UE. Dlatego nasza decyzja zawiera klauzulę rewizyjną. Przeanalizujemy skutki sankcji w kwietniu 2012 roku – oznajmiła Catherine Ashton, wysoka przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej. Ashton podkreśliła, że sankcje nie są jedynym argumentem używanym przez UE.

– Systematycznie, przez różne kanały dyplomatyczne, apelujemy do Teheranu o powrót do stołu negocjacyjnego – powiedziała. Według niej to do Iranu należy wykazanie, że gromadzony przez ten kraj uran faktycznie jest potrzebny do celów energetycznych, a nie militarnych.

Aby ulżyć europejskim gospodarkom, ministrowie zdecydowali, że zakaz handlu będzie obowiązywał dopiero od 1 lipca. To ma dać odbiorcom irańskiej ropy możliwość wygaszenia dotychczasowych kontraktów i znalezienia alternatywnych dostawców.

Pomoc zapowiedziała Arabia Saudyjska. Są także nadzieje na zwiększenie wydobycia w Libii, gdzie powoli usuwane są gospodarcze skutki konfliktu zbrojnego. Chociaż państwa UE importują jedną piątą irańskiej ropy, to na razie nic nie wskazuje na to, by reżim ajatollahów uległ presji Zachodu.

– Irańska polityka nie będzie kształtowana przez Zachód  – oświadczył szef komisji spraw zagranicznych Alaeddin Borudżerdi. Dla Teheranu najważniejsza jest bowiem Azja, do której trafia ponad połowa z ponad 2 milionów baryłek ropy sprzedawanej każdego dnia przez Irańczyków. Chiny kupują 20 proc., Japonia 17 proc., Indie 16 proc., a Korea Południowa 9 proc. Brytyjczycy i Amerykanie próbują więc przekonać Azjatów do przyjęcia ostrzejszej linii wobec Teheranu. I może im się to udać.

– Rozmawiamy z naszymi partnerami. Niektórzy mogą dołączyć do sankcji, inni obiecują nie przejmować części ropy uwolnionej w wyniku unijnych sankcji – stwierdziła Ashton. – Dla Iranu unijne embargo to potężny cios. Nawet w najgorszych czasach Europa zawsze próbowała utrzymać z Teheranem jakieś więzi, których istotną częścią była ropa. Teraz Europejczycy dołączyli do Amerykanów, co rozwścieczyło Irańczyków – mówi „Rz" dr Alireza Nourizadeh, szef Centre for Arab and Iranian Studies w Londynie.

– Decyzja Europejczyków pomoże też wywrzeć presję na Azję. Nawet Chiny, gdy będą miały do wyboru dobre stosunki z USA i stosunki z Iranem, wybiorą te pierwsze – dodaje Nourizadeh i zwraca uwagę, że władze w Pekinie prowadzą już rozmowy z Arabią Saudyjską, Kuwejtem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi dotyczące długoterminowej umowy na dostawy ropy.

– Podobnie zachowują się Koreańczycy. W gorszej sytuacji są Indie, które nadal są zależne od irańskiej ropy i w których działa irańska rafineria. Władze w Iranie, które konsekwentnie podkreślają, że ich program atomowy ma tylko pokojowy charakter, zagroziły, że w odwecie za zachodnie sankcje mogą zablokować cieśninę Ormuz.

W odpowiedzi na jej wody wpłynęły już okręty wojenne ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji. Na czele międzynarodowej flotylli – składającej się z sześciu jednostek – był „Abraham Lincoln", amerykański lotniskowiec z napędem atomowym. Obyło się bez incydentów, choć w grudniu, gdy cieśninę Ormuz opuścił inny amerykański lotniskowiec – USS „John Stennis" – szef irańskiej armii zagroził akcją zbrojną, jeśli Amerykanie będą chcieli powrócić.

– Nie mamy w zwyczaju ostrzegać więcej niż raz – podkreślał wówczas Ataollah Salehi. W weekend Irańczycy przyjęli jednak mniej konfrontacyjny ton, a wiceszef Gwardii Rewolucyjnej przekonywał oficjalną agencję prasową IRNA, że powrót amerykańskich okrętów nie jest niczym nietypowym.

Ton złagodzili też Amerykanie. Waszyngton podkreślił, że USA są gotowe do powrotu do międzynarodowych rozmów – prowadzonych przez USA, Rosję, Chiny, Francję, Wielką Brytanię i Niemcy – na temat irańskiego programu nuklearnego.

Korespondencja z Brukseli

Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Energetyka
Bez OZE ani rusz