Jak dziś podał w komunikacie Gazprom, prezes Aleksiej Miller zatwierdził na ten rok wydatki na gazyfikację kraju na poziomie rekordowym - 37,66 mld rubli (1,23 mld dol.). To o 30 proc. więcej niż w minionym roku.
Do tej pory rosyjski gigant więcej inwestował za granicą, aniżeli w ojczyźnie. Rosja jest więc szewcem bez butów. Ma największe zasoby gazu na świecie i ogromne połacie kraju (Syberia, Daleki Wschód) zupełnie pozbawione dostępu do tego najtańszego paliwa.
Dziś do gazu ma dostęp 63,2 proc. rosyjskich gospodarstw domowych. W miastach jest to 70 proc., a na wsiach - mniej niż połowę - 46,8 proc. Ale jedynie 3 proc. ze sprzedawanego w Rosji gazu (262 mld m
3
), kupuje Syberia, a 7 proc. odbiorcy na Uralu. Daleki Wschód, gdzie Gazprom wydobywa, podobnie jak na Syberii — najwięcej gazu — w ogóle nie jest zgazyfikowany. Plany są takie, by do 2030 r. dociągnąć ten wskaźnik do 86 proc. (w miastach do 90 proc.).