Mad Max zaraz się urodzi

Coraz więcej poważnych prognoz wieszczy rychłe wyczerpanie się surowców energetycznych. Ale nie widać, by ktoś się tym przejmował. A zegar już tyka

Publikacja: 09.03.2012 10:12

Mad Max zaraz się urodzi

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

W słynnym filmie, a w zasadzie cyklu trzech filmów, australijskiego reżysera Georga Millera, młody Mel Gibson stworzył postać byłego policjanta Maxa, który w świecie przyszłości próbuje przeżyć. A przeżywa tam tylko ten, kto ma paliwo.

Świat Maxa jest w momencie, gdy surowce są na wyczerpaniu. Miliony porzuconych wraków pojazdów zalegają pobocza. Ludzie wrócili do karawan wielbłądzich i końskich. Kończy się benzyna, a gangi walczą o dostęp do resztek paliwa. Ci, którzy mają energię, rządzą. Tina Turner w swoim mieście oberwańców, produkuje światło z biogazu. A ten zapewnia hodowla świń. Ale choć świń jest dużo, to ludzi jeszcze więcej. Światła starcza tylko dla oświetlenia siedziby królowej.

W 1979 r, gdy film szedł przebojem przez światowe ekrany, po drogach Ameryki jeździły krążowniki szos, pożerające miejscowe paliwo w swoich sześciolitrowych silnikach. Nikt nie przejmował się ani milionami ton spalin, produkowanymi przez wielkie auta, ani tym bardziej tym, ile płaci na stacji. Paliwo kosztowało centy lub kopiejki. Moskiewscy taksiarze w zimie w ogóle nie wyłączali silników swoich Wołg. Niedobór paliwa był wyłącznie w kontrolowanych przez reżimy państwach bloku komunistycznego. Ale tylko dlatego, że niedobór łatwiej kontrolować, aniżeli nadmiar.

Minęły tylko 33 lata, a mamy świat zupełnie inny. Grubi Amerykanie muszą upychać swoje tłuste zadki do małych ekonomicznych aut. Oszczędności daje im odkryty dla energetyki gaz z łupków. Europa ogranicza emisje spalin, zmusza kraje do rezygnacji ze szkodliwych i energożernych technologii. W Azji, gdzie 33 lata temu, Chińczycy, na polecenie Mao, wytapiali stal w przydomowych dymarkach, a po ulicach jeździły prawie wyłącznie ekologiczne rowery, teraz pożerają najwięcej energii na świecie.

A świat nieuchronnie zmierza do przekształcenia fikcji Georga Millera w rzeczywistość. Wczorajsza prognoza koncernu Total mówi o tym, że ropy starczy na 75 lat, a gazu ziemnego na 130 lat. A co gorsza, za 20 lat popyt wzrośnie o 25 proc. i potrzeba by jeszcze dwóch Arabii Saudyjskich, by go zaspokoić.

A najgorsze jest to, że nie słychać, byśmy już mieli surowce, które ropę i gaz zastąpią skutecznie. Energia odnawialna to kropla w morzu, nawet gdybyśmy całą Polskę zastawili wiatrakami. Biorąc pod uwagę, że ludzi wciąż przybywa, świat pędzi ku wizji z filmu Millera.

Lada dzień, miesiąc, rok, urodzi się więc chłopczyk, który jako dorosły, żyć będzie w świecie, gdzie ludzie zabijają się dla kanistra paliwa, a w domach świeci się kagankami.

Tylko, że to już nie będzie science fiction.

W słynnym filmie, a w zasadzie cyklu trzech filmów, australijskiego reżysera Georga Millera, młody Mel Gibson stworzył postać byłego policjanta Maxa, który w świecie przyszłości próbuje przeżyć. A przeżywa tam tylko ten, kto ma paliwo.

Świat Maxa jest w momencie, gdy surowce są na wyczerpaniu. Miliony porzuconych wraków pojazdów zalegają pobocza. Ludzie wrócili do karawan wielbłądzich i końskich. Kończy się benzyna, a gangi walczą o dostęp do resztek paliwa. Ci, którzy mają energię, rządzą. Tina Turner w swoim mieście oberwańców, produkuje światło z biogazu. A ten zapewnia hodowla świń. Ale choć świń jest dużo, to ludzi jeszcze więcej. Światła starcza tylko dla oświetlenia siedziby królowej.

Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki