Reklama
Rozwiń

Ameryka Południowa a kryzys w Europie

Kłopoty zachodnich koncernów paliwowych i energetycznych w Ameryce Południowej nie pozostają bez wpływu na kryzys w Europie

Publikacja: 20.07.2012 12:26

Ameryka Południowa a kryzys w Europie

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Zajęci obserwowaniem kursu euro i cen paliw na stacjach, rzadko zwracamy uwagę na wieści z odległych kontynentów, przede wszystkim z Ameryki Południowej. A dzieją się tam rzeczy wyjątkowe. Trzy kraje postanowiły przestawić swoje gospodarki z kapitalistycznych na socjalistyczne, odbierając działki i zakłady wielkim zachodnim koncernom.

Czasami za pomocą wojska, jak to się działo w Boliwii, gdzie w czerwcu żołnierze, z rozkazu prezydenta Evo Moralesa, obstawili obiekty Transportadora de Electricidad SA (TDE) kontrolującej trzy czwarte sieci energetycznych kraju. Spółka w 1997 r. została sprzedana hiszpańskiemu właścicielowi sieci energetycznych Red Electrica Corporacion, których 20 proc. należy do skarbu państwa.

Hiszpanie mogą teraz liczyć jedynie na odszkodowanie, o które przyjdzie im walczyć w kosztownych procesach. W podobnej sytuacji jest największy hiszpański koncern paliwowy Repsol, któremu prezydent Argentyny, Kristina Kirchner, znacjonalizowała spółki: YPF (wydobywa ropę) i YPF Gas (wydobywa gaz). Repsol domaga się 10 mld dol. odszkodowania.

Morales nacjonalizował już cztery energetyczne koncerny, w tym dwa z kapitałem zagranicznym: Air BP (paliwa do samolotów) i Entel.

To, co się dzieje w Argentynie i Boliwii, to tylko echo tego, co przeprowadza w Wenezueli Hugo Chavez. W tym tygodniu przed trybunał Banku Światowego pozwała Wenezuelę rosyjska spółka, będąca dotąd największym producentem złota w Wenezueli. Rosjanie mieli dwie kopalnie i złoża z zasobami szacowanymi na ponad 12,8 mln uncji. Rocznie wydobywali 150 tys. uncji. Teraz, jak sami przyznali, stracili wszystko.

Chavez przejął wcześniej firmy wydobywcze i paliwowe oraz rafinerię w dolinie rzeki Orinoko, wycenione w sumie na ponad 30 mld dol.; znacjonalizował 11 platform wydobywczych, które u wybrzeży Wenezueli postawiła amerykańska firma Helmerich&Payne, kombinat stalowy Sidor; wiele banków z udziałem kapitału hiszpańskiego; wielkie zakłady produkcji ryżu amerykańskiego Cargilla, a nawet hotel Hilton na wyspie Małgorzaty. W ręce państwa przeszła cała branża cementowa, która należała m.in. do firm z Francji i Szwajcarii.

Spółki europejskie i amerykańskie straciły w Ameryce Południowej miliardy dolarów, co nie poprawia ich sytuacji na rynkach krajowych. Nikt się tymi porażkami nie chwali, ale efekty w postaci słabszych wyników, mniejszych podatków płaconych państwu, zwolnień czy wstrzymania inwestycji, już są.

Wcale nie szkoda mi zachodnich koncernów wygonionych z Wenezueli, Boliwii czy Argentyny, bo zazwyczaj prowadziły grabieżczą politykę niszcząc środowisko (jak np. Chevron z dorzeczu Amazonki) i płacąc grosze miejscowym pracownikom. Ssały z biednych amerykańskich państw ogromne zyski, które zwiększały prosperity obywateli Hiszpanii, Francji, USA czy Wielkiej Brytanii.

Zastanawiam się tylko, jak sobie znacjonalizowane firmy poradzą, kto nimi pokieruje i skąd wezmą konieczne know-how, by za kilka lat nie upaść.

Ich upadek po raz drugi uderzyłby w gospodarkę Europy, bowiem Wenezuela to kraj o największych zasobach ropy na świecie. A bez dostępu do nich nasza cywilizacja po prostu sobie nie poradzi.

No chyba, że przesiądziemy się na rowery i konie... Ja je już oba mam, więc mogę czuć się bezpiecznie.

Zajęci obserwowaniem kursu euro i cen paliw na stacjach, rzadko zwracamy uwagę na wieści z odległych kontynentów, przede wszystkim z Ameryki Południowej. A dzieją się tam rzeczy wyjątkowe. Trzy kraje postanowiły przestawić swoje gospodarki z kapitalistycznych na socjalistyczne, odbierając działki i zakłady wielkim zachodnim koncernom.

Czasami za pomocą wojska, jak to się działo w Boliwii, gdzie w czerwcu żołnierze, z rozkazu prezydenta Evo Moralesa, obstawili obiekty Transportadora de Electricidad SA (TDE) kontrolującej trzy czwarte sieci energetycznych kraju. Spółka w 1997 r. została sprzedana hiszpańskiemu właścicielowi sieci energetycznych Red Electrica Corporacion, których 20 proc. należy do skarbu państwa.

Energetyka
Strategie spółek pozwolą zarobić, ale nie wszędzie
Energetyka
Rząd znów szuka prezesa URE. Jest cicha faworytka
Energetyka
Dziennikarz "Parkietu" i "Rzeczpospolitej" znów najlepszy
Energetyka
Rozmowy ZE PAK z bankami z szansą na finał. Nadzieje inwestorów rosną
Energetyka
Rządowe wsparcie pomaga spółkom energetycznym